nagłe zgaśnięcie na prostej drodze
: wt mar 08, 2011 17:24
Witam, na wstepie chcialem zaznaczyc, ze jestem absolutnie nowy na tym forum jak i w sprawie samochodow, wiec prosilbym o łopatologiczne rady
Wszystko zaczelo sie z miesiac temu, zacinal sie krokowy, na jalowym biegu mialem 1,8tys. Kuzyn mi go odlaczyl: "kupisz nowy, podlaczymy". Wszystko bylo ok, do czasu jak zatankowalem gaz, przejechalem 300m i strzelil. Spadly przewody, zalozylem.. poszedl przeplywomierz: totalny brak mocy, opór w trakcie wciskania gazu, trudnosc z odpalaniem. Ojciec wymienil przeplywomierz, odbieram auto, wszystko super, odpalal od razu na gazie i benzynie.
Wczoraj wieczorem, na prostej drodze majac 2tys obrotow, nagle spadlo praktycznie do zera na ulamek sekundy i wrocilo do 2tys, silnik nie zgasl. Troche mnie to zdziwilo, ale ok. Dzis w drodze na uczelnie (15km) najpierw zgasl przy hamowaniu na swiatlach (dalem mu kredyt zaufania, nierozgrzany do konca silnik na gazie, chociaz nigdy tak nie bylo.). Po nastepnych km bylo tylko gorzej: na jalowym na swiatlach trzymal 0,3-0,4tys, gasl. Nagle wszystko wrocilo do normy i smigal. W koncu przed sama szkola, na prostej drodze, 2-3tys obrotow i nagle umarl. Nie chcial odpalic. Zepchnalem go, wrocilem za 2godziny, odpalil z trudem.
W drodze powrotnej przejechane 14,5km bez Żadnego problemu, umarl 500m przed domem, nie chcial odpalic przez 20min. Wrocilem do niego za kilka godzin, odpalil za pierwszym przekreceniem...
Dodam jeszcze, ze krokowy sie zacina i jest odlaczony, jesli to cos zmienia? Bardzo prosze o rady, łopatologiczne rady
Dzieki i pozdrawiam !
Wszystko zaczelo sie z miesiac temu, zacinal sie krokowy, na jalowym biegu mialem 1,8tys. Kuzyn mi go odlaczyl: "kupisz nowy, podlaczymy". Wszystko bylo ok, do czasu jak zatankowalem gaz, przejechalem 300m i strzelil. Spadly przewody, zalozylem.. poszedl przeplywomierz: totalny brak mocy, opór w trakcie wciskania gazu, trudnosc z odpalaniem. Ojciec wymienil przeplywomierz, odbieram auto, wszystko super, odpalal od razu na gazie i benzynie.
Wczoraj wieczorem, na prostej drodze majac 2tys obrotow, nagle spadlo praktycznie do zera na ulamek sekundy i wrocilo do 2tys, silnik nie zgasl. Troche mnie to zdziwilo, ale ok. Dzis w drodze na uczelnie (15km) najpierw zgasl przy hamowaniu na swiatlach (dalem mu kredyt zaufania, nierozgrzany do konca silnik na gazie, chociaz nigdy tak nie bylo.). Po nastepnych km bylo tylko gorzej: na jalowym na swiatlach trzymal 0,3-0,4tys, gasl. Nagle wszystko wrocilo do normy i smigal. W koncu przed sama szkola, na prostej drodze, 2-3tys obrotow i nagle umarl. Nie chcial odpalic. Zepchnalem go, wrocilem za 2godziny, odpalil z trudem.
W drodze powrotnej przejechane 14,5km bez Żadnego problemu, umarl 500m przed domem, nie chcial odpalic przez 20min. Wrocilem do niego za kilka godzin, odpalil za pierwszym przekreceniem...
Dodam jeszcze, ze krokowy sie zacina i jest odlaczony, jesli to cos zmienia? Bardzo prosze o rady, łopatologiczne rady
Dzieki i pozdrawiam !