nadeszła pora kiedy niestety muszę radzić sie i w tym dziale. Widzę w związku z mrozami wysyp podobnych tematów, ale u mnie jest nietypowo więc pozwolę sobie założyć swój.
No to pokolei.
Wczoraj późnym wieczorem pojechałem kilka km w jedną stronę, samochód stał na podwórku. Pod domem kolegi temperatura skoczyła wysoko i dym spod machy, wywalało ciecz spod korka, odkręciłem go, chwilę ostygł. Dolny wąż gruby przy chłodnicy był twardy - prawdopodobnie zamarzła mi woda, stąd na chodzie była tylko góra układu. Zaholowałem go do domu i do garażu.
Dzisiaj wszystko puściło, spuściłem ciecz z układu tym dolnym wężem i zalałem zimowym płynem. Odpaliłem auto. Chodził na postoju. Temperatura rosła, rosła. Górny wąż był już ciepły, a dolny jeszcze zimny. Ale już odmarzł, bo poprzedniego dnia był twardy, a dziś normalnie mogłem nim pompować wodę do zbiorniczka wyrównawczego, wiecie o co chodzi.

Jak myślicie, termostat?
Dodam, że podobno golfy bardzo fajnie grzeją, a u mnie leciało ledwie letnie powietrze z nawiewów, nawet po długich trasach. Więc może po prostu padł całkiem i się nie otwiera, robi się ciśnienie/temperatura i dlatego wywala ciecz?
Poradźcie coś, bo nie wiem sam
