W moim aucie mam taki objaw, że jak wjeżdżam w większą dziurę to spod maski słychać dźwięk jakby ktoś przyłożył mi z ogromnego młota. Wybrałem się na stację diagnostyczną na szarpaki no i diagnosta stwierdził, że do wymiany:
- tuleje wahacza
- krążek kierowniczy
- amortyzatory
Co do amortyzatorów to się zdziwiłem, gdyż samochód mam od znajomego i dobrze pamiętam, że około 1,5 roku temu on te amory wymieniał. Dodatkowo sprawdzając je na zasadzie „bujania” samochód po 2 bujnięciach już się nie rusza. Niestety na stacji nie było sprzętu do sprawdzenia amorków, jednak diagnosta twierdzi, że są one do wymiany.
Wczoraj zajrzałem pod maskę i zauważyłem widok jak na foto.
- Może przyczyną tego zachowania są odstające kielichy (o ile dobrze kojarzę nazwę)
– Może zamiast amorków należy wymienić poduszkę i łożysko amorka?
- Może to jest tak że kiedy wieżdza się w dziurę amortyzator ściągany jest na dół, a kielich uderza w karoserię i to jest przyczyną tego dźwięku?

