Wózek - mocowanie - walka ze stukaniem
: sob paź 30, 2010 22:33
Witam
Po ponad roku wytężonej walki ze stukami w przedni zawieszeniu....nadal stuka - w sumie zaczyna mnie to już śmieszyć.
Pierw padło na amortyzatory - kupione bilsteiny b4, poduszki, łóżyska, śruby - stuka dalej. Końcówki drążka - stukało. Przez przypadek blacharz, specjalizujący się w składaniu aut "od dziadka z Niemiec" - z doświadczenia powiedział, że to pewnie stabilizator. Auto na podnośniku...miał skubaniec rację. Przypomniało mi się wtedy, że sprzedający powiedział, że auto było uderzone prawym kołem w lesie na jakimś pieńku (wymieniony wahacz i coś tam jeszcze). Ów cudotwórca blacharz, na dowód swej teorii, popukał w stabilizator (ocierał o coś tam) i znacznie ciszej się zrobiło w aucie. Dało mi to "spokoju" na jakieś 2 miesiące. Kupiony stabilizator, łączniki stabilizatora metalowe, do tego gumy stabilizatora ori (żeby nie skrzypiały)...trochę mniej przestało pukać, ale...coś zaczęło wręcz napi...lać. Po prostu ręce mi opadły. Musieliśmy wózek zwalać, bo uwaliła się śruba. Po znajomości szarpałem go na stacji diagnostycznej chyba z 20 min. Diagnoza - śruba (wchodząca w tulejkę między wózkiem a wahaczem) chodzi sobie na boki (w linku jest schemat zawiasu - numer tulejki 221072). No to pełen zachwytu do mechanika, żeby to "skręcił". Było całkiem fajnie, coś tam sobie stukało (podobno przekładnia kierownicza już swoje ma na karku), ale znowu zaczęło walić. Wymienione tulejki (221072) i...jak waliło tak wali. Podobno bardzo mocno dokręcane.
Pytanie moje - co kurna teraz. Wózek wymieniać? Znajomy mówi, że trzeba wózek zwalić i spawarki użyć. Może są jakieś inne sposoby, lepsze? Może jednak wymienić wózek i liczyć, że nowy nie dostał nigdy strzał pieńkiem na wycieczce do lasu. Generalnie w zawieszeniu chyba wszystko wymienione - przekładnia ma swoje luzy i też wali, ale to co dzieje się z prawym kołem to nieciekawie. Póki są jakieś zapadnięcia asfaltu czy jakieś podpicia to spoko, ale jak są uskoki w dół to czuć jak kierownicę nagle wyrywa minimalnie w prawo i po prostu czuć jak koło się rusza na tej śrubie i tulejce.
Pomocy, bo czuję, że już prawie się uporałem z walącym zawieszeniem.
LINK ZE SCHEMATEM ZAWIESZENIA http://www.rpmotorsport.pl/zdjecia/foru ... _golf4.jpg" onclick="window.open(this.href);return false;
Po ponad roku wytężonej walki ze stukami w przedni zawieszeniu....nadal stuka - w sumie zaczyna mnie to już śmieszyć.
Pierw padło na amortyzatory - kupione bilsteiny b4, poduszki, łóżyska, śruby - stuka dalej. Końcówki drążka - stukało. Przez przypadek blacharz, specjalizujący się w składaniu aut "od dziadka z Niemiec" - z doświadczenia powiedział, że to pewnie stabilizator. Auto na podnośniku...miał skubaniec rację. Przypomniało mi się wtedy, że sprzedający powiedział, że auto było uderzone prawym kołem w lesie na jakimś pieńku (wymieniony wahacz i coś tam jeszcze). Ów cudotwórca blacharz, na dowód swej teorii, popukał w stabilizator (ocierał o coś tam) i znacznie ciszej się zrobiło w aucie. Dało mi to "spokoju" na jakieś 2 miesiące. Kupiony stabilizator, łączniki stabilizatora metalowe, do tego gumy stabilizatora ori (żeby nie skrzypiały)...trochę mniej przestało pukać, ale...coś zaczęło wręcz napi...lać. Po prostu ręce mi opadły. Musieliśmy wózek zwalać, bo uwaliła się śruba. Po znajomości szarpałem go na stacji diagnostycznej chyba z 20 min. Diagnoza - śruba (wchodząca w tulejkę między wózkiem a wahaczem) chodzi sobie na boki (w linku jest schemat zawiasu - numer tulejki 221072). No to pełen zachwytu do mechanika, żeby to "skręcił". Było całkiem fajnie, coś tam sobie stukało (podobno przekładnia kierownicza już swoje ma na karku), ale znowu zaczęło walić. Wymienione tulejki (221072) i...jak waliło tak wali. Podobno bardzo mocno dokręcane.
Pytanie moje - co kurna teraz. Wózek wymieniać? Znajomy mówi, że trzeba wózek zwalić i spawarki użyć. Może są jakieś inne sposoby, lepsze? Może jednak wymienić wózek i liczyć, że nowy nie dostał nigdy strzał pieńkiem na wycieczce do lasu. Generalnie w zawieszeniu chyba wszystko wymienione - przekładnia ma swoje luzy i też wali, ale to co dzieje się z prawym kołem to nieciekawie. Póki są jakieś zapadnięcia asfaltu czy jakieś podpicia to spoko, ale jak są uskoki w dół to czuć jak kierownicę nagle wyrywa minimalnie w prawo i po prostu czuć jak koło się rusza na tej śrubie i tulejce.
Pomocy, bo czuję, że już prawie się uporałem z walącym zawieszeniem.
LINK ZE SCHEMATEM ZAWIESZENIA http://www.rpmotorsport.pl/zdjecia/foru ... _golf4.jpg" onclick="window.open(this.href);return false;