Problem na benzynie
: ndz lut 12, 2012 21:35
Witam. Od jakiegoś czasu mam problem z moim goferkiem (rocznik 91, silnik 1,8 (oznaczenie RP) – benzyna + LPG) polegający na tym, że autko czasem gaśnie na benzynie (na gazie jest ok.). Ostatnio problem nasilił się, ale reguły nie ma – czasem nie mogę wyjechać spod bloku bo gaśnie co 20 sekund, czasem w ogóle nie chce zapalić na benzynie a czasem mogę przejechać 30 km na benzynie i nic się nie dzieje. Tu jest problem bo ciężko w tym momencie zdiagnozować awarię – raz jest a raz jej nie ma.
Auto nagle gaśnie bez dławienia się i od razu słychać charakterystyczny dźwięk uruchamianej pompy paliwa [bzyyy bzyyyy] (taki jak zaraz po włączeniu zapłonu) i zazwyczaj (choć nie jest to regułą) nie daje się ponownie uruchomić zarówno z kluczyka jak i siłą rozpędu „na popych”. Tak jakby coś odcinało mu zapłon czy coś w tym stylu. Nie jest to (chyba) zepsuta cewka, aparat zapłonowy, stacyjka ani nic podobnego gdyż na gazie chodzi bez zarzutu.
Nie będzie to też chyba pompa paliwa, zatkany filtr czy jakieś zanieczyszczenie benzyny bo wtedy auto chyba by się dławiło przed zgaśnięciem – a tu jest inaczej – chodzi idealnie i nagle cisza …
Dzieje się tak niezależnie od warunków atmosferycznych (temperatura, wilgotność itp.), niezależnie od prędkości jazdy (gaśnie na postoju jak i przy prędkości 100 km/h) czy obrotów (potrafi zgasnąć na wolnych obrotach jak i przy dodanym gazie). Nie potrafię znaleźć żadnej zależności kiedy gaśnie a kiedy chodzi normalnie – jak dla mnie to jest zupełnie losowe.
Wcześniej problemem bardzo się nie przejmowałem – zgasło, zapalałem kilkakrotnie a jak się nie dało to przełączałem na LPG i po odpaleniu na gazie jechałem dalej – było ciepło więc mogłem sobie na to pozwolić. Teraz przy takich mrozach problem jest znacznie poważniejszy – na gazie nie zapalę a kilkukrotne-kilkunastokrotne zapalanie na benzynie zazwyczaj zabija akumulator zanim uda się auto uruchomić.
Pojechałem do mechanika - ten podobno sprawdził pompę paliwa i stwierdził, że muszę zatankować dużo benzyny i auto zostawić na dłużej to pogrzebią, ale wg niego będzie to raczej sprawa instalacji gazowej… Pojechałem więc do gazownika – oglądnął, popatrzył i stwierdził, że skoro nie chodzi na benzynie to trzeba najpierw szukać przyczyny u mechanika … Nie mam czasu ani kasy na jeżdżenie i szukanie możliwych przyczyn (przypominam, że problem nie występuje zawsze i pech chce, że akurat u mechaników nie chce zgasnąć i chodzi idealnie) więc po poczytaniu forum zabrałem się za samodzielne szukanie problemu – jako, że jest strasznie zimno a ja się niewiele znam to idzie mi to niestety średnio.
Zacząłem od instalacji gazowej i jej powiązania z zasilaniem benzynowym – sprawdziłem przekaźnik odcinający zasilanie wtryskiwaczy – działa. Mimo tego dla pewności spiąłem na krótko - omijając ten przekaźnik - przewody idące do zasilania wtrysków (chyba). Nic nie pomogło…
Następnie odłączyłem kontroler sondy lambda (STAG2-L) i jeździłem tylko na benzynie bez niego. Niestety nadal to samo.
Wymontowałem też przełącznik gaz/benzyna– też nie pomogło.
Posprawdzałem (dotykowo) przewody dochodzące do cewki, na sondę lambda i wszystkie w okolicy przepustnicy – były strasznie sztywne (nie wiem czy ze starości czy raczej z mrozu) ale jakby to z nimi coś było nie tak to auto by gasło w momencie kiedy nimi potrząsałem – akurat wtedy chodziło bez zarzutu …
Niestety jestem bezradny – chciałbym sam coś pokombinować, ale nie bardzo mam pomysł od czego zacząć – stąd prośba do fachowców z forum – doradźcie coś – co (i jak) sprawdzić.
Z góry dziękuję za wszelkie sugestie i przepraszam za długaśny i nudny post, ale chciałem szczegółowo opisać problem.
Auto nagle gaśnie bez dławienia się i od razu słychać charakterystyczny dźwięk uruchamianej pompy paliwa [bzyyy bzyyyy] (taki jak zaraz po włączeniu zapłonu) i zazwyczaj (choć nie jest to regułą) nie daje się ponownie uruchomić zarówno z kluczyka jak i siłą rozpędu „na popych”. Tak jakby coś odcinało mu zapłon czy coś w tym stylu. Nie jest to (chyba) zepsuta cewka, aparat zapłonowy, stacyjka ani nic podobnego gdyż na gazie chodzi bez zarzutu.
Nie będzie to też chyba pompa paliwa, zatkany filtr czy jakieś zanieczyszczenie benzyny bo wtedy auto chyba by się dławiło przed zgaśnięciem – a tu jest inaczej – chodzi idealnie i nagle cisza …
Dzieje się tak niezależnie od warunków atmosferycznych (temperatura, wilgotność itp.), niezależnie od prędkości jazdy (gaśnie na postoju jak i przy prędkości 100 km/h) czy obrotów (potrafi zgasnąć na wolnych obrotach jak i przy dodanym gazie). Nie potrafię znaleźć żadnej zależności kiedy gaśnie a kiedy chodzi normalnie – jak dla mnie to jest zupełnie losowe.
Wcześniej problemem bardzo się nie przejmowałem – zgasło, zapalałem kilkakrotnie a jak się nie dało to przełączałem na LPG i po odpaleniu na gazie jechałem dalej – było ciepło więc mogłem sobie na to pozwolić. Teraz przy takich mrozach problem jest znacznie poważniejszy – na gazie nie zapalę a kilkukrotne-kilkunastokrotne zapalanie na benzynie zazwyczaj zabija akumulator zanim uda się auto uruchomić.
Pojechałem do mechanika - ten podobno sprawdził pompę paliwa i stwierdził, że muszę zatankować dużo benzyny i auto zostawić na dłużej to pogrzebią, ale wg niego będzie to raczej sprawa instalacji gazowej… Pojechałem więc do gazownika – oglądnął, popatrzył i stwierdził, że skoro nie chodzi na benzynie to trzeba najpierw szukać przyczyny u mechanika … Nie mam czasu ani kasy na jeżdżenie i szukanie możliwych przyczyn (przypominam, że problem nie występuje zawsze i pech chce, że akurat u mechaników nie chce zgasnąć i chodzi idealnie) więc po poczytaniu forum zabrałem się za samodzielne szukanie problemu – jako, że jest strasznie zimno a ja się niewiele znam to idzie mi to niestety średnio.
Zacząłem od instalacji gazowej i jej powiązania z zasilaniem benzynowym – sprawdziłem przekaźnik odcinający zasilanie wtryskiwaczy – działa. Mimo tego dla pewności spiąłem na krótko - omijając ten przekaźnik - przewody idące do zasilania wtrysków (chyba). Nic nie pomogło…
Następnie odłączyłem kontroler sondy lambda (STAG2-L) i jeździłem tylko na benzynie bez niego. Niestety nadal to samo.
Wymontowałem też przełącznik gaz/benzyna– też nie pomogło.
Posprawdzałem (dotykowo) przewody dochodzące do cewki, na sondę lambda i wszystkie w okolicy przepustnicy – były strasznie sztywne (nie wiem czy ze starości czy raczej z mrozu) ale jakby to z nimi coś było nie tak to auto by gasło w momencie kiedy nimi potrząsałem – akurat wtedy chodziło bez zarzutu …
Niestety jestem bezradny – chciałbym sam coś pokombinować, ale nie bardzo mam pomysł od czego zacząć – stąd prośba do fachowców z forum – doradźcie coś – co (i jak) sprawdzić.
Z góry dziękuję za wszelkie sugestie i przepraszam za długaśny i nudny post, ale chciałem szczegółowo opisać problem.