[MK2]Legendarne 1.3 NZ i parę problemów
: sob sie 11, 2018 18:52
Z góry chciałbym napisać, że nie zamierzam w tym temacie powtarzać rzeczy wałkowanych tysiące razy (a przynajmniej się postaram) - mój problem jest bardziej nietypowy, bo nigdzie tego nie znalazłem. Podzielę się też odrobiną informacji (mimo zaleceń mechanika eksperymentowałem na nim), może komuś pomoże.
Na początku miałem typowy problem z przygasaniem. Działo się tak, że na zimnym silniku odpalał na strzała i nawet dobrze chodził dopóki go nie zgasiłem i nie próbowałem uruchomić na ciepłym. Jedyne co bardzo przeszkadzało to nagłe odcinanie mocy, brak reakcji na gaz aż do mocniejszego wciśnięcia (mijało to po paru minutach). Pomyślałem, żeby pobawić się dolotem, więc zakleiłem taśmą izolacyjną wlot ciepłego powietrza koło obudowy filtra. Problem z brakiem reakcji na gaz zniknął, nawet żwawiej się teraz zbiera, ale jeszcze trochę zostało i nie mogę dojść do tego jak to rozwiązać:
1. Po odpaleniu na zimnym załącza sobie ssanie. Obroty powoli spadają, aż w końcu silnik gaśnie. Trzeba dodać gazu i chwilkę potrzymać, wtedy jest stabilnie.
2. Boję się włączać światła po odpaleniu, bo wtedy obroty spadają i auto ma problemy z ich utrzymaniem - prawie zawsze po wyjeździe z parkingu i próbie wbicia dwójki od razu gaśnie. Najbardziej dzieje się to na zimnym silniku.
3. Typowe nietrzymanie odpowiednich obrotów w prawie każdej sytuacji, po wbiciu sprzęgła spadają trochę za nisko, przez co podczas zmiany biegów lekko szarpie.
Największe zmiany przynosiły wszelkie zabawy z dolotem powietrza. Od zamontowania rury (brak reakcji na gaz, przygasanie), zaklejenia otworów (gaśnie na zimnym) do domontowania rury zbierającej zimne powietrze w miejsce wlotu, który powinien zbierać ciepłe.
Próbowałem odłączyć przepływomierz - odpala, po dodaniu gazu gaśnie (czyli chyba dobrze). Odłączenie niebieskiego czujnika śmierci spowodowało, że samochód nie chciał odpalić, nawet po podłączeniu z powrotem (dopiero za którymś razem i daniem Golfowi paru minut na przemyślenie swojego zachowania).
Czy wiecie jak mógłbym naprawić te problemy? Katastrofy niby nie ma i jeździć się da, ale trochę to uciążliwe. Osobiście wygląda mi to na dolot, ale mogę być w błędzie. Myślałem o:
1. Kupno stożka z adapterem pod przepływomierz i ew. zwrot, wiedziałbym wtedy czy ma za mało powietrza.
2. Regulacja jakimś magicznym sposobem wolnych obrotów po wyłączeniu ssania (nie wiem gdzie i jak się to robi).
3. Jakiś egzorcyzm.
Na początku miałem typowy problem z przygasaniem. Działo się tak, że na zimnym silniku odpalał na strzała i nawet dobrze chodził dopóki go nie zgasiłem i nie próbowałem uruchomić na ciepłym. Jedyne co bardzo przeszkadzało to nagłe odcinanie mocy, brak reakcji na gaz aż do mocniejszego wciśnięcia (mijało to po paru minutach). Pomyślałem, żeby pobawić się dolotem, więc zakleiłem taśmą izolacyjną wlot ciepłego powietrza koło obudowy filtra. Problem z brakiem reakcji na gaz zniknął, nawet żwawiej się teraz zbiera, ale jeszcze trochę zostało i nie mogę dojść do tego jak to rozwiązać:
1. Po odpaleniu na zimnym załącza sobie ssanie. Obroty powoli spadają, aż w końcu silnik gaśnie. Trzeba dodać gazu i chwilkę potrzymać, wtedy jest stabilnie.
2. Boję się włączać światła po odpaleniu, bo wtedy obroty spadają i auto ma problemy z ich utrzymaniem - prawie zawsze po wyjeździe z parkingu i próbie wbicia dwójki od razu gaśnie. Najbardziej dzieje się to na zimnym silniku.
3. Typowe nietrzymanie odpowiednich obrotów w prawie każdej sytuacji, po wbiciu sprzęgła spadają trochę za nisko, przez co podczas zmiany biegów lekko szarpie.
Największe zmiany przynosiły wszelkie zabawy z dolotem powietrza. Od zamontowania rury (brak reakcji na gaz, przygasanie), zaklejenia otworów (gaśnie na zimnym) do domontowania rury zbierającej zimne powietrze w miejsce wlotu, który powinien zbierać ciepłe.
Próbowałem odłączyć przepływomierz - odpala, po dodaniu gazu gaśnie (czyli chyba dobrze). Odłączenie niebieskiego czujnika śmierci spowodowało, że samochód nie chciał odpalić, nawet po podłączeniu z powrotem (dopiero za którymś razem i daniem Golfowi paru minut na przemyślenie swojego zachowania).
Czy wiecie jak mógłbym naprawić te problemy? Katastrofy niby nie ma i jeździć się da, ale trochę to uciążliwe. Osobiście wygląda mi to na dolot, ale mogę być w błędzie. Myślałem o:
1. Kupno stożka z adapterem pod przepływomierz i ew. zwrot, wiedziałbym wtedy czy ma za mało powietrza.
2. Regulacja jakimś magicznym sposobem wolnych obrotów po wyłączeniu ssania (nie wiem gdzie i jak się to robi).
3. Jakiś egzorcyzm.