Panowie, dzięki za pomoc.
przyczyna okazała się dużo bardziej prozaiczna. ma prawdopodobnie cztery łapy i jak gdzieś tego sk...na dorwę to mu je z d...py powyrywam.
okazało się, że jakieś zwierzę zmasakrowało mi komorę silnika auta. mam dziury wielkości 5pln w gumowych rurach, poprzegryzane kable (jeden z nich ma odgryzione pół kopułki), rozgryzioną rurkę od zbiornika wyrównawczego płynu chłodniczego itp. itd.
w dodatku wszystko tak sprytnie zrobione, że patrząc na silnik z góry nic nie widać. auto na holu pojechało do warsztatu.
tak czy inaczej: dzięki. uwagi zapamiętam i wykorzystam, kiedy samochód naprawdę się zepsuje i będzie miało podobne objawy...

przy okazji: są jakieś środki, które zabezpieczą mi komorę silnika przed nieporządanymi gośćmi? 50 metrów za ogrodzeniem mojego osiedla zaczyna się rezerwat przyrody. jeśli nic nie zrobię nie ma bata, żeby się to prędzej czy później nie powtórzyło.