Golfa mam nieco ponad rok.
Na samym początku jak go kupiłem postanowiłem wymienić wycieraczki. Niestety pech chciał, że docisk wycieraczki uderzył mi w szybę... I ją zabił na miejscu.
Następnego dnia wymieniłem szybę i tak pojeździłem pół roku. W sierpniu 2006 na trasie Siekierkowskiej otworzyła mi się maska... Szyba znowu zginęła na miejscu.
Wymieniłem, wyklepałem dach. Pojeździłem 2 tygodnie. Oddałem samochód do warsztatu na remont silnika. Podczas jego wyciągania za szeroko otworzyli mi maskę. No i szyba poszła. Wymienili na swój koszt.
Jadę dzisiaj znowu trasą Siekierkowską i dostałem kamieniem w szybę... Odprysk i pajęczyna. Tak jak dziś dawno się nie naklnąłem! Zatrzymałem się, zakleiłem taśmą i pojechałem do EuroGlass'u. Tam wypełnili mi odprysk tak, że jest tylko mała, mikroskopijna kropka. Ale... Zabrali mi za to 100 zł.
Czy ktoś ma jakieś pomysły jak pojeździć dłużej z całą przedną szybą?
( ale przy twoim szczęściu ktoś pewnie zaraz wpakuje ci się w kufer) 
ja najpierw miałem strzała - 50zł i zalepiona, około miesiąca później walnąłem uchwytem wycieraczki = pajączek -> wymiana, pojeździłem pół roku i tak szczęśliwie chwyciłem lusterko wsteczne do regulacji że trzasnęła szyba na cztery strony świata spod miejsca klejenia 