Wczoraj pojechałem do mechanika z falowaniem obrotów i kontrolką ABSu, wyczyścili przepustnice i wymienili tylkny prawy czujnik absu, dojechałem do domu WSZYSTKO extra chodziło, przejechalem sie jeszcze popoudniu do sklepu, wrocilem wszystko OK. Wieczorem odpaliłem auto na placu i obroty skoczyły do ok 1500 i tak staly, pokazuje tacie i nagle słysze huk i dym spod maski. Akumulator rozerwało cały kwas wyciekl do srodka, wymontowałem szybko aku, zlalem to wodą i dzis zastanawiam sie co dalej?
A i jeszcze upaliło nóżke jednego z bezpieczników ktore znajdują sie tej plytce nad aku.
Moje pytania:
- CO teraz? kupie nowy aku zamontuje ale czy znow sie to nie powtorzy?
- co moglo spowodowac taka sytuacje?
- co robic? qle mam metlik w glowie

- kupilem auto 3 miesiace temu i w sumie nie sprawdzalem aku :/ a teraz sie przyjzalem jak juz lezal w garazu wygląda na fabryczny jeszcze ze znaczkami VW i Audi czyli mogl strzelić ze starości?
-
Piszcie wszytsko co wiecie, tylko nie stresujcie mnie za bardzo bo juz mam wszytskiego dosc :/ Dodam ze stary aku mial 60 Ah
HELP