Passat B3 2.0 - Silnik zwariował - rozwikłane :)
: ndz gru 20, 2009 22:40
Siemka!
Jesteście moją deską ratunku bo zupełnie nie mam pojęcia jak to ugryźć i co teraz działać...
Do rzeczy, ostatnio nabyłem Passata B3 variant GT 2.0 (chyba 2E) z 1991r z gazem, klimatroniciem, abs, elektryką itd.
Wszystko było ko do pewnego ranka gdy -15 w nocy dało o sobie znać... Wsiadłem, autko odpaliło od strzała(na benzynie oczywista) chodzi ładnie nie przydusza, ssanie zaskoczyło. Włączyłem nawiew na szyby, grzanie tylniej i zabrałem się za skrobanie szybek... po skrobaniu wsiadłem i cieplutko fajnie, mam już jechać, chciałem przełączyć na gaz i coś nie zaskoczyło bo zdechł... 2-3 razy jeszcze go pokręciłem i padł aku...
Aku poszedł pod ładowanie na parę godzin a ja przy okazji sprawdziłem płyn czy jest i olej...
Wszystko ok ale w wyniku roztrzepania nie dokręciłem korka od zbiorniczka na ostro...
Aku wieczorem podładowany, odpalam, trochę piłuję ale w końcu się rozbujał i zapalił... trochę dziwnie wszedł na obroty jak dodałem gazu i powoli z nich schodził ale działał... posiedziałem chwile aż wskazówka od temp się choć ruszy i włączyłem grzanie na szyby bo przymarzały... I w drogę jakieś 10 km miastem do siostry jechałem... no i tak w połowie drogi i walki z zamarzającą szybą i nie działającym nie wiadomo czemu ogrzewaniem zaczęła mrugać lampka od płynu... szybko najwyższy bieg małe obroty i szukam miejsca do zjazdu a na zegarze 120 stopni... Zjeżdżam na stację w obłokach dymu spod maski... gaszę silnik otwieram maskę i widzę pluskający płyn spod korka zbiorniczka... zakręciłem do końca i próbuję jechać dalej... niby lepiej ale dalej grzeje temp koło 110 stopni ogrzewania dalej nie ma, mróz pozwolił się doturlać na parking pod siostry dom... tam zostawiliśmy go by ostygł... po paru godzinach próbowałem odpalić ale jak zapaliła się lampka że brak płynu to zostawiłem, wyjąłem aku i postawiłem na noc na ładowanie... z rana otworzyliśmy zbiorniczek, który był pusty.. wlałem z litr podłączyłem aku i zapalił od strzała ale gdy lekko dotknąłem pedała to wchodził na obroty a jak puszczałem spadały do zera i tak przez 30 sek potem sam wszedł na obroty na 3,5 tyś i rosły więc go wyłączyłem sytuacja powtórzyła się kolejne 2 razy po przełączeniu na gaz było odrobinę lepiej ale efekt końcowy był taki sam... Polecieliśmy ze szwagrem po paliwo, bo może letnie w baku... z dychę wlaliśmy z dodatkiem STP do benzyny... Do zbiorniczka z płynem chłodniczym trza było dolać kolejne 2,5 litra (wycieków nie ma, śnieg pod autem nie jest czerwony od płynu a oleju nie przybyło ) próbuję odpalić, od strzała ale znów skaczą obroty... w końcu załapał ale skakały mu obroty tak między 1 tyś-2,5 tak jakby rosły i nagle opadały... jak ja mu dodam gazu to wchodzi na obroty a pedał sam(czy to możliwe?) podnosił się, na gazie nieco lepiej ale to samo... Przy dwóch kolejnych odpaleniach sytuacja się powtarza... za trzecim razem na klimatroniku zapaliły mi się wszystkie pola i silnik nie zapalił... odczekaliśmy parę godzin, odpalamy od strzała i znów skaczą, przy kolejnej próbie odpalenia znów wszystkie pola na klimatronicu świecą i nie idzie go odpalić...
Nie mam zupełnie pomysłu co to może być, wygląda na błąd komputera ale po odłączeniu aku sytuacja się powtarza... Jutro idę po filtry paliwa, powietrza, nową kopułkę, palec, świece, olej wymienię po świętach, Bo nie wiadomo kiedy poprzedni właściciel to wymienił... Jutro postaram się go pod vaga podłączyć może jakieś błędy z kompa sczyta ale nie mam zielonego pojęcia gdzie szukać przyczyny... pomóżcie...
Jesteście moją deską ratunku bo zupełnie nie mam pojęcia jak to ugryźć i co teraz działać...
Do rzeczy, ostatnio nabyłem Passata B3 variant GT 2.0 (chyba 2E) z 1991r z gazem, klimatroniciem, abs, elektryką itd.
Wszystko było ko do pewnego ranka gdy -15 w nocy dało o sobie znać... Wsiadłem, autko odpaliło od strzała(na benzynie oczywista) chodzi ładnie nie przydusza, ssanie zaskoczyło. Włączyłem nawiew na szyby, grzanie tylniej i zabrałem się za skrobanie szybek... po skrobaniu wsiadłem i cieplutko fajnie, mam już jechać, chciałem przełączyć na gaz i coś nie zaskoczyło bo zdechł... 2-3 razy jeszcze go pokręciłem i padł aku...
Aku poszedł pod ładowanie na parę godzin a ja przy okazji sprawdziłem płyn czy jest i olej...
Wszystko ok ale w wyniku roztrzepania nie dokręciłem korka od zbiorniczka na ostro...
Aku wieczorem podładowany, odpalam, trochę piłuję ale w końcu się rozbujał i zapalił... trochę dziwnie wszedł na obroty jak dodałem gazu i powoli z nich schodził ale działał... posiedziałem chwile aż wskazówka od temp się choć ruszy i włączyłem grzanie na szyby bo przymarzały... I w drogę jakieś 10 km miastem do siostry jechałem... no i tak w połowie drogi i walki z zamarzającą szybą i nie działającym nie wiadomo czemu ogrzewaniem zaczęła mrugać lampka od płynu... szybko najwyższy bieg małe obroty i szukam miejsca do zjazdu a na zegarze 120 stopni... Zjeżdżam na stację w obłokach dymu spod maski... gaszę silnik otwieram maskę i widzę pluskający płyn spod korka zbiorniczka... zakręciłem do końca i próbuję jechać dalej... niby lepiej ale dalej grzeje temp koło 110 stopni ogrzewania dalej nie ma, mróz pozwolił się doturlać na parking pod siostry dom... tam zostawiliśmy go by ostygł... po paru godzinach próbowałem odpalić ale jak zapaliła się lampka że brak płynu to zostawiłem, wyjąłem aku i postawiłem na noc na ładowanie... z rana otworzyliśmy zbiorniczek, który był pusty.. wlałem z litr podłączyłem aku i zapalił od strzała ale gdy lekko dotknąłem pedała to wchodził na obroty a jak puszczałem spadały do zera i tak przez 30 sek potem sam wszedł na obroty na 3,5 tyś i rosły więc go wyłączyłem sytuacja powtórzyła się kolejne 2 razy po przełączeniu na gaz było odrobinę lepiej ale efekt końcowy był taki sam... Polecieliśmy ze szwagrem po paliwo, bo może letnie w baku... z dychę wlaliśmy z dodatkiem STP do benzyny... Do zbiorniczka z płynem chłodniczym trza było dolać kolejne 2,5 litra (wycieków nie ma, śnieg pod autem nie jest czerwony od płynu a oleju nie przybyło ) próbuję odpalić, od strzała ale znów skaczą obroty... w końcu załapał ale skakały mu obroty tak między 1 tyś-2,5 tak jakby rosły i nagle opadały... jak ja mu dodam gazu to wchodzi na obroty a pedał sam(czy to możliwe?) podnosił się, na gazie nieco lepiej ale to samo... Przy dwóch kolejnych odpaleniach sytuacja się powtarza... za trzecim razem na klimatroniku zapaliły mi się wszystkie pola i silnik nie zapalił... odczekaliśmy parę godzin, odpalamy od strzała i znów skaczą, przy kolejnej próbie odpalenia znów wszystkie pola na klimatronicu świecą i nie idzie go odpalić...
Nie mam zupełnie pomysłu co to może być, wygląda na błąd komputera ale po odłączeniu aku sytuacja się powtarza... Jutro idę po filtry paliwa, powietrza, nową kopułkę, palec, świece, olej wymienię po świętach, Bo nie wiadomo kiedy poprzedni właściciel to wymienił... Jutro postaram się go pod vaga podłączyć może jakieś błędy z kompa sczyta ale nie mam zielonego pojęcia gdzie szukać przyczyny... pomóżcie...