Problem z paleniem (nie z odpalaniem)
: czw sty 04, 2007 19:14
Wiec tak - auto to golf Mk1 z silnikiem z golfa mk2 1.3 na gazniku (1990 rok). Auto ma instalacje gazowa od dwoch lat prawie (butla w kole, najprostsza instalacja z recznym przelaczaniem zasilania paliwem).
Wiec objawy - wszystko bylo super az do podrozy do Swidnicy, Sobotki i innych miejscowosci - w sumie zrobione bylo ponad 200km. Przy powrocie do domu nic sie nie dzialo, jechalem sobie tak 90-100km/h kiedy dojechalem do Wroclawia auto po raz pierwszy mialo dziwny symptom - kontrolka temperatury plynu chlodzacego zaczela mrugac - auto zgaslo. Odpalilem, podjechalem kawalek, znowu to samo. Zaparkowalem i spojrzalem pod maske - plyn chlodniczy byl ponizej stanu maks (slyszalem ze auta na instalacji gazowej lubia zjadac plyn chlodniczy). Poczekalem az temperatura spadla i podejchalem do domu - po drodze mialem takie same objawy jeszcze ze dwa razy - auto gaslo, kontrolka sie swiecila itd. wiec przelaczylem na benzyne. Na benzynie bylo wszystko ok, wiec uznalem ze to wina instalacji.
Co sie wczesniej dzialo? Tzn przed tym calym bajzlem:
Z wydarzen - wymienilem termostat, plyn chlodniczy, mialem problem z pajakiem (pekl) wiec kupilem nowy, nowy czujnik temperatury plynu chlodniczego - a potem ten caly badziew.
Od tamtego czasu jezdzilem na benzynie - nic sie nie dzialo. Umowilem sie na regulacje gazu ale w drodze auto mi gaslo. Wrocilem do domu.
I teraz - dzisiaj jechalem na test, na benzynie na poczatku zapalala mi sie kontrolka plynu chlodzacego i autem szarpalo, potem przelaczylem na neutraln a potem na gaz - jechalem jechalem az znowu zaczela mi mrugac kontrolka plynu chlodzacego i auto dziwnie zgaslo, tzn najpierw brakowalo mu mocy, potem nie reagowalo na nacisniece pedalu gazu a potem po prostu jakby zycie z niego uszlo.
Dopchalem go do domu.
Co to moze byc?
Filtry paliwa? Gazu? Pompa? Rozrusznik? Paliwo? Syf w paliwie? Termostat moze?
Nie mam wiecej pomyslow....
Pomocy prosze.
Wiec objawy - wszystko bylo super az do podrozy do Swidnicy, Sobotki i innych miejscowosci - w sumie zrobione bylo ponad 200km. Przy powrocie do domu nic sie nie dzialo, jechalem sobie tak 90-100km/h kiedy dojechalem do Wroclawia auto po raz pierwszy mialo dziwny symptom - kontrolka temperatury plynu chlodzacego zaczela mrugac - auto zgaslo. Odpalilem, podjechalem kawalek, znowu to samo. Zaparkowalem i spojrzalem pod maske - plyn chlodniczy byl ponizej stanu maks (slyszalem ze auta na instalacji gazowej lubia zjadac plyn chlodniczy). Poczekalem az temperatura spadla i podejchalem do domu - po drodze mialem takie same objawy jeszcze ze dwa razy - auto gaslo, kontrolka sie swiecila itd. wiec przelaczylem na benzyne. Na benzynie bylo wszystko ok, wiec uznalem ze to wina instalacji.
Co sie wczesniej dzialo? Tzn przed tym calym bajzlem:
Z wydarzen - wymienilem termostat, plyn chlodniczy, mialem problem z pajakiem (pekl) wiec kupilem nowy, nowy czujnik temperatury plynu chlodniczego - a potem ten caly badziew.
Od tamtego czasu jezdzilem na benzynie - nic sie nie dzialo. Umowilem sie na regulacje gazu ale w drodze auto mi gaslo. Wrocilem do domu.
I teraz - dzisiaj jechalem na test, na benzynie na poczatku zapalala mi sie kontrolka plynu chlodzacego i autem szarpalo, potem przelaczylem na neutraln a potem na gaz - jechalem jechalem az znowu zaczela mi mrugac kontrolka plynu chlodzacego i auto dziwnie zgaslo, tzn najpierw brakowalo mu mocy, potem nie reagowalo na nacisniece pedalu gazu a potem po prostu jakby zycie z niego uszlo.
Dopchalem go do domu.
Co to moze byc?
Filtry paliwa? Gazu? Pompa? Rozrusznik? Paliwo? Syf w paliwie? Termostat moze?
Nie mam wiecej pomyslow....
Pomocy prosze.