Dziś chyba mamy największy mróz tej zimy

Sprawa wygląda następująco. Zauważyłem, że na mrozie temperatura silnika spada, gdy są niskie obroty.
Dziś np. jest u mnie -10,5 st. C. Samochód odpalał ciut dłużej niż w wyższych temperaturach, ale nadal od kopa. Czyli prawidłowo. Przy tym mrozie po przejechaniu 4 km dopiero ruszyła się wskazówka temperatury. Za jakiś czas miałem 80 stopni. Stanąłem na chwilę, auto pracowało na biegu jałowym. Po paru minutach patrzę, a wskazówka jest na 60 stopniach

Dodam, że nawiew był ustawiony na max. temperaturę grzania i siła grzania - 2. pozycja.
Później jechałem dalej, koło 100 kmh, doszło do 90 stopni, dojechałem do domu i jak się zatrzymałem to temperatura od razu zaczęła spadać. Tym razem troszkę wolniej bo nawiew był już na pozycji 1.
Kiedyś przy mrozie -5 st. C też to zauważyłem, jak stałem na światłach czy w korku to temperatura troszkę jednak spadała.
Czy to jest normalne? Wyczytałem na forum, że z jednej strony może to być walnięty termostat, a z drugiej strony jednak to może być normalne gdyż diesel w tej temperaturze otoczenia przy włączonym nawiewie nie może sam się w pełni ogrzać.
Co do płynu chłodniczego, nie zmieniałem go jeszcze od kupna auta (wrzesień) i z tego co widziałem to płynu jest prawie max.
Będę wdzięczny za odpowiedź.
Pozdrawiam - Piotrek.