Problem po wymianie płynu, wypluwa płyn.
: ndz sty 29, 2012 19:08
Witam. W środę wymieniałem płyn chłodniczy w moim golfie SB zgodnie z instrukcją na tym forum i po tym zaczęły się jaja. Odpaliłem silnik na otwartym korku żeby powoli się odpowietrzył i dolewałem po trochu płynu tak nie za dużo żeby głowica nie pękła jak uznałem, że to już zakręciłem korek, a po tym zaczęły się jaja, zaczęło wywalać cały płyn na zewnątrz nie wiedząc co mam robić pojechałem do dziadka do firmy wulkanizacyjnej (tam mają paru starych mechaników, podnośniki no i narzędzia) powiedziałem im jaki mam problem męczyłem się z tym razem z jednym mechanikiem przez 2 dni po czym stwierdził, że uszczelka pod głowicą jest wydmuchana i daje na kanał wodny ciśnienie i dlatego wywala cały płyn starałem mu się wytłumaczyć, iż to nie uszczelka pod głowicą (chodź w pierwszej chwili się zawahałem, bo waste gate jest zacięty) i miałem na to parę podstaw
1. woda nie dochodziła do nagrzewnicy (wąż doprowadzający był lekko ciepły, a powrotny zimny)
2. na górnym wężu idącym z chłodnicy do głowicy jest czujnik temperatury pokazują temperaturę na zegarach pokazywał za wysoką temperaturę, a wiatrak się nie włączał (termo-włącznik na dole chłodnicy)
3. płyn wywalało tylko po otwarciu się termostatu i po przekroczeniu temperatury na zegarach 100°C (wiatrak i tak się nie włączał)
4. silnik odpalał idealnie i chodził również
Mechanik twierdzący, iż jest tu układ samo-odpowietrzający stwierdził, że sam powinien się odpowietrzyć, a się nie odpowietrzał więc wg niego to uszczelka pod głowicą. Powiedziałem mu żeby użył jeszcze zanim rozbierze głowice urządzenia do odpowietrzania układu ( spuszcza się płyn, zakłada się to urządzenie na zbiorniczek wyrównawczy robi się podciśnienie, a następnie przy pomocy tego urządzenia napełnia się od razu nowy płyn) tak zrobił przejechałem się tak z 10km w środku pięknie grzało temperatura nie przekraczała 90°C dopóki nie zauważyłem wycieku przy wężu wejściowym do nagrzewnicy więc skróciliśmy go o 2cm (przy samym kolanku był wyciek) trochę płynu przez to ubyło odpaliłem silnik a tu znowu jajca, bo wywaliło górny wąż przy chłodnicy po prostu strzelił wypluwając z siebie cały płyn.
Mechanik zmęczony papraniem się z tym stwierdził, iż to nic innego jak uszczelka pod głowicą.
Na następny dzień (piątek) dziadek przyznał rację mechanikowi i kazał mi podjąć decyzję, zaproponowałem wpierw sprawdzenie kompresji albo sprawdzenie testerem dwutlenku węgla w płynie to mnie wyśmiali.
Wkurzyłem się i powiedziałem róbcie jak chcecie no i tak zrobili, rozebrali silnik wyjęli głowice, a uszczelka czysta (przy okazji mechanikowi urwała się szpilka ta, którą przykręcamy jako pierwszą przy przykręcaniu głowicy)
Wszystko było ok już chcieli składać silnik dopóki mechanik nie zauważył pęknięć między zaworami... tłumacze mu że to normalne, a on że nigdy nie widział pęknięć między zaworami.... wiem to normalne ale dla niego nie... w sobotę idąc znowu z nim porozmawiać on za moimi plecami zgadał się z dziadkiem i chciał wstawić mi inny silnik 1.6d wkurzyłem się stwierdził, że dzień wcześniej nalał trochę ropy na tłoki, a ropa znikła. Po przemyśleniu wszystkiego i poczytaniu trochę forum podjąłem decyzję żeby założył nową uszczelkę pod głowicę i ją złożył widać, że ja już jestem bardziej kompetentny od niego w tej dziedzinie...
Teraz jak już to przeczytaliście, bo troszkę się rozpisałem wypowiedzcie się czy dobrze zrobiłem i kto miał rację ja czy mechanik.
1. woda nie dochodziła do nagrzewnicy (wąż doprowadzający był lekko ciepły, a powrotny zimny)
2. na górnym wężu idącym z chłodnicy do głowicy jest czujnik temperatury pokazują temperaturę na zegarach pokazywał za wysoką temperaturę, a wiatrak się nie włączał (termo-włącznik na dole chłodnicy)
3. płyn wywalało tylko po otwarciu się termostatu i po przekroczeniu temperatury na zegarach 100°C (wiatrak i tak się nie włączał)
4. silnik odpalał idealnie i chodził również
Mechanik twierdzący, iż jest tu układ samo-odpowietrzający stwierdził, że sam powinien się odpowietrzyć, a się nie odpowietrzał więc wg niego to uszczelka pod głowicą. Powiedziałem mu żeby użył jeszcze zanim rozbierze głowice urządzenia do odpowietrzania układu ( spuszcza się płyn, zakłada się to urządzenie na zbiorniczek wyrównawczy robi się podciśnienie, a następnie przy pomocy tego urządzenia napełnia się od razu nowy płyn) tak zrobił przejechałem się tak z 10km w środku pięknie grzało temperatura nie przekraczała 90°C dopóki nie zauważyłem wycieku przy wężu wejściowym do nagrzewnicy więc skróciliśmy go o 2cm (przy samym kolanku był wyciek) trochę płynu przez to ubyło odpaliłem silnik a tu znowu jajca, bo wywaliło górny wąż przy chłodnicy po prostu strzelił wypluwając z siebie cały płyn.
Mechanik zmęczony papraniem się z tym stwierdził, iż to nic innego jak uszczelka pod głowicą.
Na następny dzień (piątek) dziadek przyznał rację mechanikowi i kazał mi podjąć decyzję, zaproponowałem wpierw sprawdzenie kompresji albo sprawdzenie testerem dwutlenku węgla w płynie to mnie wyśmiali.
Wkurzyłem się i powiedziałem róbcie jak chcecie no i tak zrobili, rozebrali silnik wyjęli głowice, a uszczelka czysta (przy okazji mechanikowi urwała się szpilka ta, którą przykręcamy jako pierwszą przy przykręcaniu głowicy)
Wszystko było ok już chcieli składać silnik dopóki mechanik nie zauważył pęknięć między zaworami... tłumacze mu że to normalne, a on że nigdy nie widział pęknięć między zaworami.... wiem to normalne ale dla niego nie... w sobotę idąc znowu z nim porozmawiać on za moimi plecami zgadał się z dziadkiem i chciał wstawić mi inny silnik 1.6d wkurzyłem się stwierdził, że dzień wcześniej nalał trochę ropy na tłoki, a ropa znikła. Po przemyśleniu wszystkiego i poczytaniu trochę forum podjąłem decyzję żeby założył nową uszczelkę pod głowicę i ją złożył widać, że ja już jestem bardziej kompetentny od niego w tej dziedzinie...
Teraz jak już to przeczytaliście, bo troszkę się rozpisałem wypowiedzcie się czy dobrze zrobiłem i kto miał rację ja czy mechanik.