No i pojechaliśmy
Wyjazd:
29 lipiec 2011 godzina 20:00 zebrała się cała ekipa i pojechaliśmy... od lewej Beata, Ala, Patka i ja.
Przez Czechy do Słowacji, tam autostradą za całe 7 Euro do Węgier gdzie za winietkę daliśmy coś koło 24 zł do Serbii. I tu pierwsze złe doświadczenie... korek na granicy, 4 godziny stania, na szczęście w pobliżu była stacja benzynowa więc zaopatrzenie i WC było na miejscu. Wyciągnęliśmy nauczkę i następne granice pokonywaliśmy z dala od autostrad czi głównych dróg i szło jak z płatka...
Pierwszy postój Nowy Sad - Serbia
Miasteczko nawet ładne, secesja przeplatana z postkomunistyczną architekturą. Dojechaliśmy tak wykończeni że raczej nie zwiedzaliśmy za bardzo. Mieliśmy tu umówiony nocleg. Na stronce
www.couchsurfing.com umówiliśmy się z Kris, że będziemy się u niej mogli na mieszkaniu przespać na podłodze. Okazało się, że oddała nam mieszkanie do dyspozycji a sama poszła spać do znajomych... szok... na zdjęciu Kris w środku a do tego jeszcze Edyta i Łukasz z drugiego Cabrio.
Dnia następnego pojechaliśmy do Belgradu, po drodze zwiedzając Fort w Nowym Sadzie - można autem na dziedziniec sobie wjechać - i Fruską Górę, która jest o tyle ciekawa że jest tam cała masa monastyrów i winnic gdzie można nabyć Rakiję (ohydną

) i śliwowicę (pyszną). Jeszcze bimberek z gruszki pieruńsko drogi i tak samo dobry. Na nasze pytania jak dany specyfik smakuje (sprzedają różne smaki "bimbru" i nalewki) sprzedający odkręcał korek i dawał do skosztowania - prosto z butelki...
Belgrad... dalej Serbia...
Spotkaliśmy gości z
Golf Club Serbia . Alexa i Predraga. Zaczęli z zrzeszać fanów golfów w Serbii, pomalutku im to idzie ale nie poddają się

forum ich trochę kuleje (wg mnie) ale nadrabiają na FB
Po prawej Alex, po lewej Predrag
Oprowadzali nas po Belgradzie przez 2 dni, załatwili nocleg nad Dunajem
częstowali domową rakiją (pyszna) i kawą (smoła). Z ciekawostek jakie się dowiedzieliśmy, to pod Sarajevem była fabryka VW, robili tam Caddyki. Jak fabrykę zamykano, z magazynów zaczęły znikać części a teraz zaczęły się pojawiać na bazarach i giełdach. Przedsiębiorcze chłopaki, Alex i Predrag, zaczęli je skupywać, posiadają masę nowych części do MK1. Nie bardzo się znam na mechanicznym wtrysku (k-jet?) ale Łukasz miał problem z czymś co nazwałbym u mnie ssaniem wodnym czy jakimś regulatorem termicznym (nie bijcie mnie!!!) na zimnym nie wchodził mu silniczek na obroty, na ciepłym działał jak lala. Predrag sprzedał mu ten element (takie małe czarne coś z wyjściem na 3 wężyki chyba) za 20 euro. Nowe. Z rzeczy jakie mnie jeszcze zadziwiły to nowe maglownice do MK1
Jedziemy dalej... Sarajevo - Bośnia i Hercegowina.
Jak wyżej pisałem, granica boczna, mała, 15 minut i przejechaliśmy. Podczas tej podróży zrozumieliśmy jak dobrze sobie mamy będąc w "Szengen"...
O ile Serbia była przeciętna to widoki w Bośni już są świetne, szeroka droga, ładne tunele, skalne stoki... ograniczenia do 60km/h i policja w krzakach

Złapali nas z prędkością 80 kilka km/h ale po wyjaśnieniu że jedziemy do Sarajewa bo to bardzo ładne miasto i generalnie mają świetne widoki policjant życzył nam udanych wakacji... Później zatrzymali nas raz jeszcze do kontroli ale tym razem padło tylko słowo "Turisten" i pojechaliśmy dalej.
wjechaliśmy do Sarajeva... tak o... jedziemy sobie dróżką (dobrej jakości) pośród gór, nagle tunel, i znak, ledwo zahamowałem żeby zdjęcie zrobić

. Tak myślimy, dojedziemy gdzieś bliżej centrum i wtedy pooglądamy się za noclegiem... 2 minuty później utknęliśmy w centrum. Tak śmyg... przedmieścia nie było

decyzja - wbijamy się na chodnik i włączamy GPS... na masce
Po 5 minutach znaleźliśmy spanko. Apartament w centrum, 3 pokoje, kuchnia, łazienka i podwórko zamykane na solidną bramę dla naszych autek... za 10 Euro od osoby.
W starym mieście królują suki, targ znaczy się jest. Wszędzie. A najczęściej spotkać można wyrobu z łusek po pociskach. Od długopisów po wazony mające około 80 cm wysokości. Wszystko ładnie zdobione.
Wszędzie można kupić Burka. Ich lokalny (bałkański) fast food. Coś jak naleśnik czy siasto francuskie zawinięte i nadziewane szpinakiem, mięsem mielonym czy serem białym. Kosztuje koło 4 Euraków, ocieka tłuszczem i podawane jest z jogurtem. Jeśli ktoś ma ochotę na coś dietetycznego (sałatkę czy coś) to może głodować

nie ma tam czegoś takiego - przynajmniej w knajpach poniżej 2 **

zawsze jednak można owoce kupić. Dla 2 nektaryn sprzedawcy nie chciało się ciężarków na wagę stawiać i po prostu nam je dał...
pisałem że dostaliśmy apartament z łazienką... w łazience była pralka... nie wszystko w nocy wyschło
Kolejnym naszym celem było Kosowo. Jednak na granicy Serbsko - Kosowskiej były jakieś zamieszki to postanowiliśmy wjechać przez Czarnogórę - na co się bardzo ucieszyłem bo można było przejechać przez kaniony Pivy i Tary przy okazji... przeżycie niesamowite... Woda lazurowa (dla facetów jasno niebieska

) urwiska strome i skaliste zarówno w górę jak i w dół
bez pomocy GPS po drodze się nie obyło
Po drodze zrobiło się cieplej to zatrzymaliśmy się złożyć dach, nie wiedzieć skąd przylazł pies... i tak było na każdym postoju. Zmiana była tylko w Kosowie i Albanii, tam podchodziły dzieci...
Kilka zdjęć bez opisu bo to to trzeba zobaczyć...
no i jedziemy w prawo... park narodowy Durmitor, droga szerokości jednego auta na wysokości 1900 m.n.p.m. oczywiście dwukierunkowa...
Tunele wykute w skale, bez obróbek cementowych, bez oświetlenia, na 1 auto... wjeżdżamy z pełnego słońca w czarny tunel... i z przeciwka też ktoś może wjechać bo to przecież droga dwukierunkowa
Tak sobie jedziemy a tu restauracja... no i jak się tu nie zatrzymać

zamówiłem jagnięcinę - specjalność tamtejszego zakładu

całe 7 Euro za obiad. To pytam czy to zestaw cały czy tylko mięso. Zestaw powiada kelnerka. To ja poproszę...
jeden ziemniak robił za surówkę
Po objedzie pojechaliśmy dalej... to co widzieliśmy... tego się nie da opisać. To trzeba zobaczyć... Wyjechaliśmy ponad linię lasów, gołe skały, trochę trawy i masa zakrętów na wąskiej dróżce... widoki świetne. Jak tam jechać to tylko Cabrioletem...
chwila odpoczynku z vwgolf.pl
po drodze spotykaliśmy różne przeszkody... Krowy na porządku dziennym... ale dzikie konie?
Koniec części pierwszej...