Pieniądze przekazane, umowa jeszcze nie.
: śr lip 10, 2013 18:55
Witam,
Dobrze ze jest tutaj taki dział...
Otóż w dniu 01.05.13r kupiłem auto (2 miesiące temu) od Pana Włodka. Zapłaciłem mu w tym samym dniu, a on wydał mi dokumenty - Kartę pojazdu, OC oraz dowód rejestracyjny. Nie spisaliśmy jeszcze umowy kupno-sprzedaż, ponieważ chciałem najpierw naprawić u niego drobne rzeczy a potem wyłożyć pieniądze na moje pierwsze OC. Zgodził się, ok.
I zaczyna się.
Po przekazaniu pieniędzy za auto dogadałem się z Panem Włodkiem, że za kilka dni, ze względu na to iż jest mechanikiem oraz ma znajomego w Inter Cars (zniżki) założy mi nowy rozrząd, filtry oraz wymieni olej. I wkrótce podpiszemy umowę sprzedaży auta.
Po tygodniu zgłosiłem sie do niego z autem, a on po sprawdzeniu rodzaju rozrządu itp obiecał mi zająć się drobnymi podstawowymi naprawami. Niby to zrobił... ale strzelił mu wałek rozrządu i musiał dorabiać nowy klin, następnie zamiast zapłacić mu 300zł jak sie omówiliśmy musiałem dopłacić mu 120zl wiecej poniewaz koszta czesci wyniosly 350zl + 70zl robota. - TAK TO MOJA WINA, poniewaz nie poprosilem o paragony, ani o stare częsci. Skoro rozrząd kompletny wyszedł mu 170zł a filtry były drobnostką to jaki olej on wlał za 120zł skoro ma zniżki? Mówił ze taki lepszy - Mobil.
Po 2-3 tygodniach od wymiany oleju i rozrządu postanowiłem wymienić pokrywę zaworów, zmienić pasek alternatora, wspomagania, amortyzator i poduszkę silnika.
Niby to zrobił... choć gdy odbierałem auto powiedział mi, że ubyło mi oleju i musiał dolać, więc mam uważać. Ubyło oleju? Co ja kupiłem myślę? Jaki olej wlał na dolewkę? Z Forda 2008r który stał obok - wlał do Golfa 92r...
Wycenił mi kazda rzecz przez telefon i za drugą naprawę wychodziło 320zł + 50zł robocizna = 370zł. Chciał za robocizne 100zl ale powiedziałem, ze moj sasiad zrobi mi wszystko za 50zł. Gdy to uslyszal powiedzial ze zrobi mi to tez za 50zł.
Najdrozsze z tych byly amory KYB za 120zl - ze znizkami u jego znajomego wyszlo to 60zł a w internecie 80zł za sztuke! To i tak sie opłacało!
Gdy rano spotkalismy sie kilka km od naszych domów bym mógł wyplacic moje pieniądze orzekł mi, że nie wyjdzie to 370zł, tylko ok 450zł, bo amor nie kosztuje 120zł za komplet tylko sztukę.
Zapytałem jak tępak, czy muszę go narazie kupować ale i tak jeśli jego znajomy zamówil na magazyn to niech będzie. Dałem mu 450zł i pojechałem do domu.
Po kilku dniach zaczął piszczeć pasek alternatora i w końcu pękł gdy wjeżdżałem w tej sprawie do sąsiada (mechanika). Pasek w ogóle nie został wymieniony a ja byłem zmuszony kupić niepolecany pasek Gates w małym sklepiku motoryzacyjnym w mej małej mieścinie.
Gdy próbowałem dzwonić nie odbierał, wiec napisałem mu, że strzelił pasek alternatora i chcę pieniądze, odpisał mi "wal się" a po chwili przyszedł drugi dłuższy SMS (specjalnie nie używam interpunkcji jak w oryginale): "jak jeszcze raz bedziesz mi zawracal dupe to zabiore auto prawnie jest on moj nawet nie zaplaciles za naprawe a masz jakies pretensje"
Czyli zaplacilem za naprawe 450zl i nie bylo tam wliczonej robocizny?
Przed próbą zrobienia drugiej naprawy u tego człowieka - poszedłem do sklepiku motoryzacyjnego by zobaczyć ile wyniesie mnie koszt bez zniżek. Dowiedzialem sie ze ok 450-500zł. No i faktycznie u tego nieszczerego człowieka zapłaciłbym ok 350zł i byłoby ok. Gdyby chciał mi na prawdę pomóc i na prawdę kupował tam części.
Po chwili przyszedł drugi SMS. "Ty traktujesz mnie jak oszusta a ja nie pozwole na to podpiszemy umowe i koniec nie chce miec z toba nic do czynienia pa" oraz trzeci SMS: "nie wiem jakie masz wykrztalcenie ale karzdy glupi wie ze ze nie masz co podskakiwac bo nie masz nic"
Nie komentuję tutaj zepsucia tego człowieka, oraz mojej głupoty ale fakt jest taki, że nie chcę mieć z nim nic do czynienia. Auto po wlaniu przez niego oleju i po wlaniu nie dawno przeze mnie pół-syntetyka (pytałem tego szarlatana przez tel) zachowuje się bardzo źle. Na zimnym silniku gaśnie i pluje niebieskim dymem, bez naduszenia pedału gazu w celu zwiekszenia obrotów - zgasłby. Biedni sąsiedzi którzy musieli wdychać przez ostatnie 4dni te spaliny. Naprawa głowicy itp wyniesie mnie 1500zł więc odpuszczę sobie i postaram się go sprzedać.
Jak wygląda teraz sytuacja formalna?
W czasie gdy dawał mi OC, kartę pojazdu i dowód rejestracyjny, pokazał mi jakąś umowę kupno-sprzedaży, ale nie bylem zainteresowany treścią, ponieważ razem ustaliliśmy ze tym tematem zajmiemy się wkrótce.
Odwiedziłem stronę na temat ubezpieczeń, umów, itp:
Druga kwestia to OC. OC jest wycofane i o tym nie wiedziałem!
Dobrze, że nie podpisałem umowy od razu, bo trzeba znaleźć ubezpieczyciela w dniu podpisania umowy lub musiałbym zapłacić roczną wartość tegoż OC, które jest do listopada...
Fakt, mam kartkę od OC i widać, że druga rata wypada na 12.05.13r, czyli na mnie. Tylko po co mówił, że OC jest wycofane? Dlaczego nie wyrejestrował auta, gdy dostał go od poprzedniego właściciela - przecież blachy są z innego powiatu. Nie on jest zapisany w dokumentach, tylko jakiś młodzik, który mieszka 30km od nas obu.
Co mi polecicie drodzy forumowicze? Wpakowałem się, wiem. Straciłem ok 2500zł na rzęcha i naprawy które i tak były udawane.
Pieniędzy to on nie ma, ale gdy spiszemy umowe z datą na przykład jutrzejszą to pieniadze oddać mi musi, tak?
Dobrze ze jest tutaj taki dział...
Otóż w dniu 01.05.13r kupiłem auto (2 miesiące temu) od Pana Włodka. Zapłaciłem mu w tym samym dniu, a on wydał mi dokumenty - Kartę pojazdu, OC oraz dowód rejestracyjny. Nie spisaliśmy jeszcze umowy kupno-sprzedaż, ponieważ chciałem najpierw naprawić u niego drobne rzeczy a potem wyłożyć pieniądze na moje pierwsze OC. Zgodził się, ok.
I zaczyna się.
Po przekazaniu pieniędzy za auto dogadałem się z Panem Włodkiem, że za kilka dni, ze względu na to iż jest mechanikiem oraz ma znajomego w Inter Cars (zniżki) założy mi nowy rozrząd, filtry oraz wymieni olej. I wkrótce podpiszemy umowę sprzedaży auta.
Po tygodniu zgłosiłem sie do niego z autem, a on po sprawdzeniu rodzaju rozrządu itp obiecał mi zająć się drobnymi podstawowymi naprawami. Niby to zrobił... ale strzelił mu wałek rozrządu i musiał dorabiać nowy klin, następnie zamiast zapłacić mu 300zł jak sie omówiliśmy musiałem dopłacić mu 120zl wiecej poniewaz koszta czesci wyniosly 350zl + 70zl robota. - TAK TO MOJA WINA, poniewaz nie poprosilem o paragony, ani o stare częsci. Skoro rozrząd kompletny wyszedł mu 170zł a filtry były drobnostką to jaki olej on wlał za 120zł skoro ma zniżki? Mówił ze taki lepszy - Mobil.
Po 2-3 tygodniach od wymiany oleju i rozrządu postanowiłem wymienić pokrywę zaworów, zmienić pasek alternatora, wspomagania, amortyzator i poduszkę silnika.
Niby to zrobił... choć gdy odbierałem auto powiedział mi, że ubyło mi oleju i musiał dolać, więc mam uważać. Ubyło oleju? Co ja kupiłem myślę? Jaki olej wlał na dolewkę? Z Forda 2008r który stał obok - wlał do Golfa 92r...
Wycenił mi kazda rzecz przez telefon i za drugą naprawę wychodziło 320zł + 50zł robocizna = 370zł. Chciał za robocizne 100zl ale powiedziałem, ze moj sasiad zrobi mi wszystko za 50zł. Gdy to uslyszal powiedzial ze zrobi mi to tez za 50zł.
Najdrozsze z tych byly amory KYB za 120zl - ze znizkami u jego znajomego wyszlo to 60zł a w internecie 80zł za sztuke! To i tak sie opłacało!
Gdy rano spotkalismy sie kilka km od naszych domów bym mógł wyplacic moje pieniądze orzekł mi, że nie wyjdzie to 370zł, tylko ok 450zł, bo amor nie kosztuje 120zł za komplet tylko sztukę.
Zapytałem jak tępak, czy muszę go narazie kupować ale i tak jeśli jego znajomy zamówil na magazyn to niech będzie. Dałem mu 450zł i pojechałem do domu.
Po kilku dniach zaczął piszczeć pasek alternatora i w końcu pękł gdy wjeżdżałem w tej sprawie do sąsiada (mechanika). Pasek w ogóle nie został wymieniony a ja byłem zmuszony kupić niepolecany pasek Gates w małym sklepiku motoryzacyjnym w mej małej mieścinie.
Gdy próbowałem dzwonić nie odbierał, wiec napisałem mu, że strzelił pasek alternatora i chcę pieniądze, odpisał mi "wal się" a po chwili przyszedł drugi dłuższy SMS (specjalnie nie używam interpunkcji jak w oryginale): "jak jeszcze raz bedziesz mi zawracal dupe to zabiore auto prawnie jest on moj nawet nie zaplaciles za naprawe a masz jakies pretensje"
Czyli zaplacilem za naprawe 450zl i nie bylo tam wliczonej robocizny?
Przed próbą zrobienia drugiej naprawy u tego człowieka - poszedłem do sklepiku motoryzacyjnego by zobaczyć ile wyniesie mnie koszt bez zniżek. Dowiedzialem sie ze ok 450-500zł. No i faktycznie u tego nieszczerego człowieka zapłaciłbym ok 350zł i byłoby ok. Gdyby chciał mi na prawdę pomóc i na prawdę kupował tam części.
Po chwili przyszedł drugi SMS. "Ty traktujesz mnie jak oszusta a ja nie pozwole na to podpiszemy umowe i koniec nie chce miec z toba nic do czynienia pa" oraz trzeci SMS: "nie wiem jakie masz wykrztalcenie ale karzdy glupi wie ze ze nie masz co podskakiwac bo nie masz nic"
Nie komentuję tutaj zepsucia tego człowieka, oraz mojej głupoty ale fakt jest taki, że nie chcę mieć z nim nic do czynienia. Auto po wlaniu przez niego oleju i po wlaniu nie dawno przeze mnie pół-syntetyka (pytałem tego szarlatana przez tel) zachowuje się bardzo źle. Na zimnym silniku gaśnie i pluje niebieskim dymem, bez naduszenia pedału gazu w celu zwiekszenia obrotów - zgasłby. Biedni sąsiedzi którzy musieli wdychać przez ostatnie 4dni te spaliny. Naprawa głowicy itp wyniesie mnie 1500zł więc odpuszczę sobie i postaram się go sprzedać.
Jak wygląda teraz sytuacja formalna?
W czasie gdy dawał mi OC, kartę pojazdu i dowód rejestracyjny, pokazał mi jakąś umowę kupno-sprzedaży, ale nie bylem zainteresowany treścią, ponieważ razem ustaliliśmy ze tym tematem zajmiemy się wkrótce.
Odwiedziłem stronę na temat ubezpieczeń, umów, itp:
Byłem dzisiaj w szanowanym warsztacie samochodowym, aby sprawdzic co jest z tym rzęchem. Polecił mi iść do niego i spisać umowę a po kilku dniach oddać mu ją i zażądać pieniędzy. Nie opłaca się naprawiać tego auta. Fakt w polskim prawie moge zwrócic auto do 7-10dni po podpisaniu umowy?OBOWIĄZKI SPRZEDAJĄCEGO
Osoba sprzedająca pojazd ma obowiązek przekazać nowemu właścicielowi dowód rejestracyjny oraz kartę pojazdu.
OBOWIĄZKI KUPUJĄCEGO
Do zarejestrowania/ przerejestrowania pojazdu w Wydziale Komunikacji potrzebne są następujące dokumenty:
dowód własności pojazdu (umowa kupna-sprzedaży, faktura, darowizna, zamiany pojazdów, itp.);
dowód rejestracyjny z ważnym przeglądem technicznym lub decyzja o czasowym wycofaniu z ruchu;
karta pojazdu (jeśli została wydana);
ważna polisa ubezpieczeniowa OC;
dowód osobisty, a w przypadku osób prawnych – wypis z właściwego rejestru;
Druga kwestia to OC. OC jest wycofane i o tym nie wiedziałem!
Dobrze, że nie podpisałem umowy od razu, bo trzeba znaleźć ubezpieczyciela w dniu podpisania umowy lub musiałbym zapłacić roczną wartość tegoż OC, które jest do listopada...
Fakt, mam kartkę od OC i widać, że druga rata wypada na 12.05.13r, czyli na mnie. Tylko po co mówił, że OC jest wycofane? Dlaczego nie wyrejestrował auta, gdy dostał go od poprzedniego właściciela - przecież blachy są z innego powiatu. Nie on jest zapisany w dokumentach, tylko jakiś młodzik, który mieszka 30km od nas obu.
Co mi polecicie drodzy forumowicze? Wpakowałem się, wiem. Straciłem ok 2500zł na rzęcha i naprawy które i tak były udawane.
Pieniędzy to on nie ma, ale gdy spiszemy umowe z datą na przykład jutrzejszą to pieniadze oddać mi musi, tak?