niestety zmuszony jestem założyć smutny (przynajmniej dla mnie) temat. Otóż przytrafiła mi się dzisiaj taka akcja:
Dojeżdżam sobie do świateł, zatrzymuje się i co widzę? Spod maski pełno pary. jak otworzyłem maskę to się przeraziłem. Płynu chłodniczego wogóle nie było w zbiorniku (wczoraj jeszcze była 1/3 pojemności). Przejechane jakieś 20km przy ekonomicznej jeździe. Wszystko w okolicy tego zbiornika skroplone. Chłodnica wydaje mi się że normalnie pracuje bo włącza i załącza jak kiedyś. Żadnej kałuży pod samochodem nie było.
Stąd moje pytanie: Co to moze być...czy gdzieś uszkodzony mam przewód pomiędzy zbiorniczkiem a chłodnicą czymoze to gdzieś indziej? Gościu dzisiaj na parkingu powiedział mi żebym przy zimnym silniku sprawdził czy na bagnecie nie mam z olejem kropelek wody bo jeżeli tak to pewnie uszczelka pod głowicą, możliwe to jest? Może coś innego?
Czekam na wasze porady bo ręce mi opadają jak o tym pomyślę
