Od dłuższego czasu "świszczał" mi alternator i coraz bardziej się to nasilało, a że
jak na razie bardzo dobrze ładuje, postanowiłem wymienić w nim łożyska. W sobote
wszystko ładnie rozkręciłem, wymieniłem łożyska, poskładałem i zamontowałem w aucie.
Po odpaleniu silnika wszystko było OK, nic nie swiszczało tak jak kiedys. Zostawiłem
autko zapalone na akieś 15 min żeby włączył się wentylator bo odczepiałem
akumulator. Jak już się włączył, siadłem sobie, przegazowałem go na jakieś 2500-3000
obrotow i znowu pojawił się identyczny świst jak kiedyś!!! Wyłączyłem silnik,
włączyłem ponownie i cisza, wszystko OK, dałem gazu na prawie 2500 obrotów, dalej
OK, dałem na 3000 obr i znowu świst. Po przekroczeniu ok 3000obr zaczyna się świst i
nawet na wolnych obrotach cały czas się on utrzymuje. Pomaga tylko wyłączenie
silnika i ponowne włączenie. O co może chodzić? Łożyska są nowe, alternator kiedyś
świszczał zaraz po odpaleniu, a teraz po odpaleniu jest cisza

magicznych 3000obr zaskakuje i świszczy. Słuchałem i nie wydaje mi sie żeby to był
alternator, bardziej dzwięk dobiega z pompy wody, ale jeśli miała by to być pompa
wody to czemu po wymianie łożysk w alternatorze świst zniknął i pojawia się dopiero
po 3000obr? Na pewno łożysko w alternatorze było zrąbane bo jak kręciłem ręką
alternator to było słuchać metaliczny pisk.
Czy ktoś miał może podobny przypadek? Będę wdzięczyny za pomoc bo zgłupiałem.
Pozdrawiam
halik