Seria R36 ma 300 kunia i 350 niuta. Ale seria jest zatkana kilkoma katalizatorami - tanimi ceramicznymi zapychaczami a nie metalicznymi o jakimś tam jeszcze przepływie. Auto ma teraz wydech przelotowy, więc silnik oddycha lepiej, pewnie dolot też jest zmodzony (tego ostatniego nie wiem, ale zaraz się dowiemy od master of ).vrs pisze:Moim zdaniem jeżeli to jest seryjny silnik r36 to tam 300KM nie ma, no może po wydechu będzie coś koło tego. Widziałem gdzieś wykresy seryjnego r36 ale nie mogę teraz znaleźć
Haldex nie może być rzeźbiony - co najwyżej ma sterownik z przerzutką w 3 pozycje: 0:100, 50:50 i 90:10 (gdzieś wklejałem linka do artykułów o haldexach, w nim jest wyjaśnione dlaczego nie można dać 100% na tylną oś). Chyba, że ktoś ma doktorat z elektroniki i poprawił to, co Szwedzi i tak robią nieźle. Taką przepinkę ma PiSi w swoim potworku.
Z mojej perspektywy to napięte jak baranie na wiosnę zwieracze mają kolesie kierownika r36. Nieudolni rzecznicy prasowi, którzy nieskładnymi wypowiedziami tylko mu szkodzą - ja po zapoznaniu się z kolesiami cofam co napisałem. Nie chcę mu pomagać w dalszym prowadzeniu projektu i nie chcę dać na bok wlepy mojej firmy jako sponsora. Od takich kolesi i szkodliwych rzeczników ochroń mnie Panie Boże. Kiście się we własnym sosie, jak najdalej ode mnie. Wtedy przekonanie, że jesteście takie fajne chłopaki wzrośnie, a ja o was będę mógł zapomnieć bez sztuczki z moczem.emkatrzy pisze:Moim zdaniem to wy posiadacze najnowszego modelu auta zrobiliscie napinke i nie mozecie sie pogodzic ze MK2 was objezdza... jesli odpuszczales gaz jak wiedziales ze w tyte to po co wogole sie scigales wg mnie to jest dopiero zenada, po prostu nie mozecie przyjac do wiadomosci ze polegliscie . bez napinki
Ale ja to ciepłym moczem, bo jak napisał Rybak - telefon do przyjaciela w banku, drugi do chłopaków z CompSportu i za tydzień auto będzie miało 4xx kunia. Tylko problem jest taki, że takim autem nie pojechałbym już do fabryki, a ja lubię je na tyle, że jeżdżę nim codziennie.
W kraju jeździ nawet r50 - o jednym wiem. Jakoś się nie napinam, nie piszę do kierownika (ani on do mnie) i nie spinam dupska, że go objadę. Chętnie bym go tylko zaprosił na zlot, żeby się z nim poznać, zaprzyjaźnić i powąchać jak to cudo chodzi. Bez spinki, bez ciśnienia, bez rzeczników po drodze.