Nie mogę dojść do ładu ze swoim 16V. Sprawa wygląda tak: silnik zimny odpala elegancko, obroty lekko zafalują i potem trzymają się równo. Jazda jest bezproblemowa, wciskanie lekkie czy mocne gazu powoduje super reakcję, auto działa jak należy. Po zagrzaniu (temp oleju około 94-96 st) zaczynąją się cyrki. Do przodu nie idzie ruszyć. Wrzucam jedynkę i normalnie chcę ruszyć (nie ostro) a tu nagle ŁUP!!! silnik stoi, czesem nie zgaśnie (jak odpowiednio szybko wyłączę sprzęgło) ale strzeli z wydechu,kichnie, prychnie. Zgaśnięcie jest naprawdę gwałtowne, często obrotomierz coś powariuje, skoczy na 4 tys i od razu na zero. Zdarza się też, że przy takim zgaśnięciu wyzerują mi się zegary, tzn czas, spalanie itd, jakby chwilowo prądu braklo. Ale co jest ciekawe. Odpalam, jakimś cudem podjadę do przodu trochę, wrzucam wsteczny i auto jedzie normalnie
![kac :kac:](./images/smilies/kac.gif)
Jest jeszcze jeden problem - Na ciepłym silniku węże od układu chłodzenia są MEGA twarde (korek od zbiorniczka dobry, odpowietrzałem parę razy -na ile to możliwe).