Dotychczas palił na dotyk nawet po całej nocy nieraz lepiej jak benzyniak.
Wczoraj kaput.
Wyciągnąłem cięgno, zagrzałem świeczki i na kręceniu się skończyło, nawet nie załapał. Potem kręciłem na niewyciągniętym cięgnie przyśpieszacza i już miał chęć ale niestety nie dał rady bo aku już padł.
Zostawiłem go na pół godzinki żeby w spokoju mógł przemyśleć jak się zachowuje i co najlepszego zrobił. Po pół godzinki zakręciłem go (przy słabiutkim akumulatorze bez doładowywania) po zagrzaniu świeczek ale bez wyciągniętego cięgna . Złapał momentalnie ale jakby nie na wszystki garki.. Chwilkę 1, 2 sek pochodził nierówno i znormalniał.
Sprawdzałem wczoraj świeczki i z pomiaru amperomierzem i iskrzeniem wygląda wszystko na oki.
Ostatnio co prawda gorzej zapalał od jakiegoś czasu. Łapał w zasadzie od strzała ale nie na wszystkie gary odrazu. Jak ciepły pali wyśmienicie na dotyk.
Świece wymieniałem 4 tys km temu (febi)
Czy jest możliwość że przy wyciągniętym cięgnie dostał za dużo ON i się zalał (cięgno zmienia kąt zapłonu i podnosi obroty) - wtrysku są no słabe są bo puszcza chmurki konkretnie
