Post
autor: Piasek » śr gru 03, 2014 12:48
Dzisiaj, z perspektywy iluś tam silników diesla i benzynowych z jakimi miałem do czynienia, gdybym kupował auto wybór byłby prosty: prosta, klasyczna benzyna (żadne tam FSI, żadne turbodoładowania i podobne) o rozsądnej mocy i pojemności + dobrze założona i dobrze skompletowana instalacja wtrysku gazu w fazie lotnej a jeżeli zmuszony byłbym do diesla to tylko i wyłącznie fabrycznie nowy choć to i tak się kiedyś zemści i odbije sobie te kilkadziesiąt, może 100 parę tysięcy km pokonanych bezawaryjnie.
Dzisiejsze nowoczesne diesle mszczą się okrutnie finansowo na użytkowniku jak już nadejdzie ich czas. I najgorsze jest to że tam nie ma pojedynczych awarii (jak w benzynie że masz przebicie na kablach, wymieniasz i jest ok). To wszystko to jeden wielki system naczyń połączonych i lawinowy rozwój awarii. Siadają wtryski, zaczynają zawalać system recyrkulacji spalin a ten filtr cząstek stałych i katastrofa gotowa. Jak już silnik odmówi współpracy (przy założeniu że mamy dobrego mechanika który trafnie zdiagnozował przyczynę awarii i listę rzeczy do naprawy) to tysiące lecą jeden po drugim...
Ale - to jest moje zdanie.
Dobry diesel, to określenie powinno zamykać rozdział silników budowanych na klasycznych pompach VP oraz na zwykłych turbinach (bez VNT). No... od biedy można do tego jeszcze podciągnąć kilka konstrukcji na PD bo jednak cześć tych silników była udana.
Ale odkąd weszliśmy w erę CR`ów już którejś tam generacji, dwumasów i filtrów cząstek stałych silniki diesla stały się synonimem tykającej bomby zegarowej.
https://forum.vwgolf.pl/viewtopic.php?f=91&t=538082&p=7130128#p7130128