***Kupujemy używany samochód - informacje pytania, porady***
Moderatorzy: palio, jhosef, VIP
Re: ***Kupujemy samochód - informacje, pytania, porady***
Czytajac wasze wypowiedzi mozna stwierdzic ze np kazdy Passat b5 to szrot bo musi miec 800 tys przebiegu i byc skladany z kilku aut Nie wrzucajmy wszystkich aut do jednego worka. Ojciec w zeszlym roku kupil b5fl z 2005r hard vag pokazal 380tys, na szafie jest tez tyle. Zrobil 20 tys km i nic nie dolozyl. Brat ma a6 c5, hard vag i 350tys km. Tak samo smiga bezproblemowo. Wiec nie pierdzielcie ze kazdy ma po prawie milion km nastukane. Owszem sporo ma ale to nie tyczy sie tylko VAGow.
kw kupiles Bete z duzym przebiegiem, lepiej bylo kupic mlodszego francuza z przebiegiem o polowe mniejszym
kw kupiles Bete z duzym przebiegiem, lepiej bylo kupic mlodszego francuza z przebiegiem o polowe mniejszym
***Kupujemy samochód - informacje, pytania, porady***
i to są rzeczy których tutaj większość nie zrozumie bo są takim VAG`owskim betonem że nie przetłumaczysz.kw pisze:Na jedną cytrynę pospawaną z dwóch przypada 20 passatów zrobionych z 40 innych, z mercami, audi, bmw podobnie
Podobnie jak nie zrozumieją dalszej części Twojej wypowiedzi o rzeczywistych przebiegach i stanie technicznym ponieważ żyją w świecie iluzji stworzonym przez handlarzy, ich ogłoszenia samochodów i opisy pod nimi zamieszczone.
I jak na ironię najwięcej do powiedzenia mają Ci którzy w swoim życiu mieli jeden, góra 2 auta z czego obydwa VAG`a i w życiu innym nie jechali żeby mieć skalę porównawczą między takim Golfem 4 a Citroenem C4 czy Peugeotem 307, Corollą, Aurisem (zwłaszcza Aurisem które trzymają cenę niesamowicie).
D-4D 126KM na łańcuchu - bodajże ostatni dobry silnik diesla: na forum Tojki są sztuki mające po 500 tyś km najechane w stanie fabrycznym - gdzie tego ręka mechanika jeszcze nie dotknęła (poza wymianami oleju i filtrów)
lg1984 pisze:hard vag pokazal 380tys
a Ty myślisz że jak ktoś dzisiaj cofa licznik to tylko wskazania wyświetlacza korygują ?lg1984 pisze:hard vag i 350tys km
https://forum.vwgolf.pl/viewtopic.php?f=91&t=538082&p=7130128#p7130128
Re: ***Kupujemy samochód - informacje, pytania, porady***
Nawet jesli to nie zmienia faktu ze ponad 20tys zrobione przez 10 m-cy i ani zlotowki nie dolozone w czesci (nie liczac rozrzadu i plynow eksploatacyjnych), a kw sie rajcuje ze BMka zrobil 22tys i wymienil zarowke, a tu starszy Pasek nie jest gorszy Audi zrobilo dopiero 10tys i tez zero wydatkow. Wiesz dla mnie to moga miec i po 600tys przelatane, wazny jest stan techniczny, ze jezdza jak trzeba, nie sypia sie. Fakt ciezko znalezc takie auto ale mozna.
***Kupujemy samochód - informacje, pytania, porady***
a dlaczego nie licząc ?lg1984 pisze:nie liczac rozrzadu
Tym sposobem nie licz również hamulców, amortyzatorów, elementów układu jezdnego i możesz dalej pisać że złotówki nie włożyłeś.
Wszyscy uważają za nakłady tylko to co sprawiło że nie dało się jeździć autem i wymagało ingerencji mechanika. Ale że po zakupie na dzień dobry utopione w auto ok 1500zł a przez pierwszy rok pewnie i do trzech dojdzie jak chce doprowadzić do w pełni sprawnego stanu to już nie wydatki. Z nieba pewnie spadło.
A jeszcze jakiś kpl opon letnich lub zimowych kolejne 1500-1600zl.
Ale nie - on zrobił 20 tyś km i złotówki nie włożył.
Mój kolega napalił się na Avensis w kombi i 2-litrowego diesla.
Bardzo długo szukał, wiele widział, żadnej nie wziął bo im więcej oglądał tym więcej się uczył o tym jak można i co ukryć w tych samochodach. Generalnie wszelkie oferty można podzielić na 3 grupy: powypadkowe, te z cofanymi licznikami i 3cia stanowiąca mix dwóch poprzednich. Ostatecznie znalazł sztukę w salonie Toyoty - brana w 2006 z tego salonu i cały czas w nim serwisowana. Auto z pełną historią, 262 tyś km przebiegu, absolutny bezwypadek i na wszystko certyfikaty Toyoty że tak właśnie jest. Z rzeczy o których został poinformowany: na 280 tyś km rozrząd do wymiany i auto nie ma zimowych opon.
Przez rok zrobił 18 tyś km i nawet oleju nie zmienił bo ASO w gratisie mu zmieniło przed wydaniem auta. Niedawno zmienił rozrząd - 1400zł, olej z filtrami i płyn chłodniczy 450zł, kupił kpl zimowych opon za 1600zł i zestaw nowych piór wycieraczek za kolejną 100wę.
I jak to teraz rozpatrywać:
włożył w samochód 3500zł w pierwszym roku czy nie włożył ?
A przejechał nim 20 tys km do teraz i faktycznie jedynym wydatkiem były chyba 2 bańki płynu do spryskiwaczy po 5zł i dolał trochę ponad pół litra oleju w silnik (który dostał wraz z autem przy zakupie)
https://forum.vwgolf.pl/viewtopic.php?f=91&t=538082&p=7130128#p7130128
- kw
- Forum Master
- Posty: 1336
- Rejestracja: pn maja 03, 2010 17:23
- Lokalizacja: Wrocław
- Auto: BMW 330i
- Silnik: B48
***Kupujemy samochód - informacje, pytania, porady***
Jakieś ciekawe patenty ?Piasek pisze:uczył o tym jak można i co ukryć w tych samochodach
Było: Polo 86c2f 1.0 LPG
Był: Golf 1.9 TDI ALH
Była: BMW E91 318d + chip
Jest: BMW F30 318d + chip, BMW G20 msport 258 ps
Był: Golf 1.9 TDI ALH
Była: BMW E91 318d + chip
Jest: BMW F30 318d + chip, BMW G20 msport 258 ps
Re: ***Kupujemy samochód - informacje, pytania, porady***
Rozrzad to w kazdym aucie na starcie wymieniasz (nie wszystkie maja lancuch, zreszta lancuch tez nie jest wieczny), druga sprawa opony. Jak kupisz Lagune to opon nie wymieniasz bo tam sie nie zuzywaja, plynow tez nie zmieniasz tak samo wycieraczki, klocki itd to sa rzeczy ktore w kazdym aucie zmieniasz niezaleznie od marki i rocznika
***Kupujemy samochód - informacje, pytania, porady***
Nie chodzi o markę a podważenie oświadczeń "że ja przez 20 tyś km złotówki w auto nie włożyłem".
Ale wracając do marek samochodów:
Jak przywiozą Opla jakiegoś, Fiata czy Forda (bo ostatnio się popyt na Focusy zrobił) to zawsze ma coś dobrego: albo kpl dobrych opon, albo nowa turbinę w bagażniku, tarcze z klockami nowe, albo chociaż lakier idealny i czyściutki środek. A jak przywożą cokolwiek z grupy VAG`a (nawet Skodę) to centralnie nic. Doje**ny na maxa: ani opon, ani zawieszenia, ani silnika, ani hamulców, nadwozie obite lub obtarte z każdej strony a tapicerka że przykleić się idzie. Po dopraniu się okazuje że i tak już był robiony blacharsko. Pewnie kiedyś i pewnie w ASO ale jednak widać.
No i niestety przebiegi: te z grupy F są młode (roczniki 08-12), przebiegi oscylują w okolicy 200, często poniżej, zwłaszcza benzyny, z VAG`a (to już 03-06) i niżej 350ciu nie ma żaden. Ostatnio Tourana zwieźli 463 tyś km, A4 B6 433 tys km, wszystko pofirmówki, silniki pracują jak betoniarka z kamieniami w bębnie (typowe splochane, zasyfione, wszystko na mycie, pranie i korekty przebiegu). Wkłady książek serwisowych, pieczątek serwisów niemieckich po 3 każdej marki jakie zwożą i robimy autentyczność przebiegu. 15W-40 + 2 puszki motodoktora w silnik żeby go wyciszyć, kpl regenerowanych opon za 4 stówki i igła, igła panie, lusterko, w ciemno przyjeżdżać i brać, zadatek tylko wpłacić bo już 3 klientów po niego jedzie. Starszy dziadek tym jeździł, z domu brałem bo zmarł, akumulator tylko wymieniłem o chodzi jak złoto.
Ale wracając do marek samochodów:
Jak przywiozą Opla jakiegoś, Fiata czy Forda (bo ostatnio się popyt na Focusy zrobił) to zawsze ma coś dobrego: albo kpl dobrych opon, albo nowa turbinę w bagażniku, tarcze z klockami nowe, albo chociaż lakier idealny i czyściutki środek. A jak przywożą cokolwiek z grupy VAG`a (nawet Skodę) to centralnie nic. Doje**ny na maxa: ani opon, ani zawieszenia, ani silnika, ani hamulców, nadwozie obite lub obtarte z każdej strony a tapicerka że przykleić się idzie. Po dopraniu się okazuje że i tak już był robiony blacharsko. Pewnie kiedyś i pewnie w ASO ale jednak widać.
No i niestety przebiegi: te z grupy F są młode (roczniki 08-12), przebiegi oscylują w okolicy 200, często poniżej, zwłaszcza benzyny, z VAG`a (to już 03-06) i niżej 350ciu nie ma żaden. Ostatnio Tourana zwieźli 463 tyś km, A4 B6 433 tys km, wszystko pofirmówki, silniki pracują jak betoniarka z kamieniami w bębnie (typowe splochane, zasyfione, wszystko na mycie, pranie i korekty przebiegu). Wkłady książek serwisowych, pieczątek serwisów niemieckich po 3 każdej marki jakie zwożą i robimy autentyczność przebiegu. 15W-40 + 2 puszki motodoktora w silnik żeby go wyciszyć, kpl regenerowanych opon za 4 stówki i igła, igła panie, lusterko, w ciemno przyjeżdżać i brać, zadatek tylko wpłacić bo już 3 klientów po niego jedzie. Starszy dziadek tym jeździł, z domu brałem bo zmarł, akumulator tylko wymieniłem o chodzi jak złoto.
https://forum.vwgolf.pl/viewtopic.php?f=91&t=538082&p=7130128#p7130128
- herbu
- Forumowy spamer :)
- Posty: 2356
- Rejestracja: pn paź 15, 2007 10:58
- Lokalizacja: Bielsko-Biała
- Kontakt:
***Kupujemy samochód - informacje, pytania, porady***
To ja Ci powiem, że miałem 3 lata Fabię SDI. Kupiłem jako auto 7 letnie z przebiegiem 230 tys. km. Przez 3 lata i jakieś 70 tys. przejechanych km dołożyłem w auto 19 zł na łącznik stabilizatora. Poza tym jedynie co 15 tys. km olej z filtrami i paliwo. Nic więcej. Ani złotówki. No poza ubezpieczeniem. Ta Fabia to było najlepsze auto jakie miałem. I co takie złe te VAG-I?Piasek pisze:Nie chodzi o markę a podważenie oświadczeń "że ja przez 20 tyś km złotówki w auto nie włożyłem".
Ale wiadomo, że jak kupisz zadbanego francuza czy innego Fiata, to pewnie będziesz jeździł bardziej ekonomicznie niż zajeżdżonym autem z grupy VAG. A że większość takich jest... Ale też oferta jest tak ogromna, że w całej tej mnogości, można wychwycić auta w całkiem dobrym stanie. Przykład - mój Passat. Mimo 16 lat na karku wszędzie oryginalny lakier. Wnętrze mimo 260 tys. km (nie wiem czy oryginalnego), wygląda idealnie. Mechanicznie też nie narzekam, choć auto mam dopiero 8 to jak na razie obyło się bez większych wydatków.
Miałem kiedyś Citroena ZX - auto fajne, zabezpieczenie antykorozyjne - bajka w porównaniu do Golfa mk2, czy mk3. Komfort jazdy - rewelacja. Mechanicznie - masakra.
Ojciec miał od nowości przez 13 lat Citroena Xsarę. Auto przejechało 160 tys. km do momentu sprzedaży. Wnętrze wyglądało tak, że aż bolało. Mój Passat żeby tak wyglądał musiałby mieć przebieg co najmniej milion km. Mechanicznie nie była najgorsza, ale przez te 160 tys. km 2 razy poszła uszczelka głowicy, 2 razy była regenerowana belka. Poza tym, mimo, że auto proste, to jednak cały czas coś ją bolało, ale nie na tyle, by ją unieruchomić.
Szwagier ma C5 2.0HDI z 2002 roku. Sam przywiózł go z Francji jako auto 2 letnie z przebiegiem 80 tys. km. Obecnie przebieg grubo ponad 200 tys. Wnętrze porównywalne do Xsary ojca, czyli mega zużyte. Elektryka dawno już zgłupiała do tego stopnia, że szwagier już się poddał i nie walczy z nią, bo to walka z wiatrakami - jedno zrobisz, za 2 dni drugie się odezwie. Ale za to pneumatyka cały czas oryginalna i w pełni sprawna, podobnie jak silnik.
Więcej nie miałem do czynienia z autami z Francji, nie mówię, że każde francuskie auto to złom, ale te 3 z którymi miałem do czynienia, skutecznie mnie do nich zraziły. Może błędnie, ale miałem kilka, może kilkanaście aut z grupy VAG i na żadnym się nie zawiodłem.
***Kupujemy samochód - informacje, pytania, porady***
Ja to samo mogę powiedzieć o Polonezie Truck`u z siln. 1.9D z PSA którym zrobiliśmy 580 tyś km i tylko raz miał wymieniony kpl świec żarowych.
Nadwozie zgniło i przerdzewiało, hamulców nie było praktycnzie wcale (jak to w Polonezach) a silnik zimą poniżej -15*C odpalał bez zająknięcia.
Auto po sprzedaży jeszcze długo jeździło a potem sam silnik w innych autach.
Żaden inny samochód jaki mieliśmy później w firmie nie dokonał podobnego wyczynu: nawet poprzedni Caddy 1.9TDI ALH choć przejechaliśmy nim zaledwie 475 tyś km.
Nadwozie zgniło i przerdzewiało, hamulców nie było praktycnzie wcale (jak to w Polonezach) a silnik zimą poniżej -15*C odpalał bez zająknięcia.
Auto po sprzedaży jeszcze długo jeździło a potem sam silnik w innych autach.
Żaden inny samochód jaki mieliśmy później w firmie nie dokonał podobnego wyczynu: nawet poprzedni Caddy 1.9TDI ALH choć przejechaliśmy nim zaledwie 475 tyś km.
https://forum.vwgolf.pl/viewtopic.php?f=91&t=538082&p=7130128#p7130128
***Kupujemy samochód - informacje, pytania, porady***
Te silniki z serii XUD (Polonez XUD9A) z tych lat wytrzymywały chyba więcej niz vagowski kibel 1Y, 1X(T4)
viewtopic.php?f=88&t=351270" onclick="window.open(this.href);return false;
***Kupujemy samochód - informacje, pytania, porady***
Bez dwóch zdań.
Potem zmodyfikowali pompę stosując elektronicznie sterowaną Lucasa: silnik przyjemniej dla ucha pracował, lepiej odpalał i miękko na gaz reagował oraz dołożyli świetne, przekładniowe bardzo szybkie rozruszniki (dzięki którym silnik startował od strzału w -20*C na 65Ah akumulatorze) ale już te pompy potrafiły mieć po latach kaprysy (jak to elektronika) z tego co się tu i ówdzie czyta lub słyszy.
Myśmy mieli pierwszego na mechanicznej, starej pompie Boscha: był dynamiczniejszy, ostrzej na gaz reagował i mniej palił. Mało tego pompa da dawała możliwość przestawiania: jeden ząbek na pasku w przód lub w tył i auto albo dostawało sporego kopa albo mułowaciało ale paliło litr mniej paliwa.
580 tyś km nim został sprzedany i tylko dlatego że to Polonez i zgnił. Drugi był już na Lucasie - zalety opisane powyżej, problemów żadnych z nim nie mieliśmy ale sprzedany został wcześnie bo już z przeb. 350 tyś km i zmieniony na T4 z większą skrzynią ładunkową.
Na prawdę za kasację Poloneza Trucka to powinni powiesić kogoś: to był rewelacyjny samochód dostawczy jak na polskie warunki:
- z silnikiem 1.9D od PSA niezmordowany
- pancerna niemal budowa - stłuczki jakieś, lżejsze dzwony - atrapa popękana gdzie w drugim uczestniczącym drzwi kierowcy lądowały na fotelu pasażera.
Koparka kamienie metrowej średnicy ładowali nam na kipę i się podłoga nie zagięła nawet
- ostatnie modele już miały wspomaganie kierownicy i hamulce Lucasa (myśmy takiego mieli) - jazda to już była czysta przyjemność
Wystarczyło tylko poprawić zabezpeiczenie antykorozyjne nadwozia, wzmocnić łożyska skrzyni biegów (bo ta nieprzystosowana była to takich przebiegów jakie uzyskiwały te auta z tymi silnikami) i poprawić te cholerne mosty żeby się półosie wraz z kołami na zakrętach nie wysuwały bo pierwsze mosty kładli żywcem wzięte z Tarpana i te były pancerne a potem pokombinowali z jakimiś amerykańskimi łożyskami i zabezpieczyli półoś jednym małym pierścionkiem segera który nie wytrzymywał obciążenia i na łukach puszczał wysuwając koło wraz z łożyskowaniem i półosią z obudowy mostu (patrzysz w lusterko a tu prawe lub lewe tylne kolo jedzie metr z boku samochodu)
Te heble Lucasa sprawdzały się dobrze ale były zbyt mało wydajne do takiej masy samochodu gdzie samo auto 1,5T ważyło i kolejną tonę ładunku brało na siebie (a i 1,8T się woziło czasami jak potrzeba)
Dodać mu klimę w opcji, ABS, i dwie poduszki - do dzisiaj byłby stałym widokiem na polskich drogach zamiast tych T4ek z początków produkcji w agonalnym stanie będących mariażem co najmniej 5 aut z jakich zreanimowane zostały.
Potem zmodyfikowali pompę stosując elektronicznie sterowaną Lucasa: silnik przyjemniej dla ucha pracował, lepiej odpalał i miękko na gaz reagował oraz dołożyli świetne, przekładniowe bardzo szybkie rozruszniki (dzięki którym silnik startował od strzału w -20*C na 65Ah akumulatorze) ale już te pompy potrafiły mieć po latach kaprysy (jak to elektronika) z tego co się tu i ówdzie czyta lub słyszy.
Myśmy mieli pierwszego na mechanicznej, starej pompie Boscha: był dynamiczniejszy, ostrzej na gaz reagował i mniej palił. Mało tego pompa da dawała możliwość przestawiania: jeden ząbek na pasku w przód lub w tył i auto albo dostawało sporego kopa albo mułowaciało ale paliło litr mniej paliwa.
580 tyś km nim został sprzedany i tylko dlatego że to Polonez i zgnił. Drugi był już na Lucasie - zalety opisane powyżej, problemów żadnych z nim nie mieliśmy ale sprzedany został wcześnie bo już z przeb. 350 tyś km i zmieniony na T4 z większą skrzynią ładunkową.
Na prawdę za kasację Poloneza Trucka to powinni powiesić kogoś: to był rewelacyjny samochód dostawczy jak na polskie warunki:
- z silnikiem 1.9D od PSA niezmordowany
- pancerna niemal budowa - stłuczki jakieś, lżejsze dzwony - atrapa popękana gdzie w drugim uczestniczącym drzwi kierowcy lądowały na fotelu pasażera.
Koparka kamienie metrowej średnicy ładowali nam na kipę i się podłoga nie zagięła nawet
- ostatnie modele już miały wspomaganie kierownicy i hamulce Lucasa (myśmy takiego mieli) - jazda to już była czysta przyjemność
Wystarczyło tylko poprawić zabezpeiczenie antykorozyjne nadwozia, wzmocnić łożyska skrzyni biegów (bo ta nieprzystosowana była to takich przebiegów jakie uzyskiwały te auta z tymi silnikami) i poprawić te cholerne mosty żeby się półosie wraz z kołami na zakrętach nie wysuwały bo pierwsze mosty kładli żywcem wzięte z Tarpana i te były pancerne a potem pokombinowali z jakimiś amerykańskimi łożyskami i zabezpieczyli półoś jednym małym pierścionkiem segera który nie wytrzymywał obciążenia i na łukach puszczał wysuwając koło wraz z łożyskowaniem i półosią z obudowy mostu (patrzysz w lusterko a tu prawe lub lewe tylne kolo jedzie metr z boku samochodu)
Te heble Lucasa sprawdzały się dobrze ale były zbyt mało wydajne do takiej masy samochodu gdzie samo auto 1,5T ważyło i kolejną tonę ładunku brało na siebie (a i 1,8T się woziło czasami jak potrzeba)
Dodać mu klimę w opcji, ABS, i dwie poduszki - do dzisiaj byłby stałym widokiem na polskich drogach zamiast tych T4ek z początków produkcji w agonalnym stanie będących mariażem co najmniej 5 aut z jakich zreanimowane zostały.
https://forum.vwgolf.pl/viewtopic.php?f=91&t=538082&p=7130128#p7130128
- herbu
- Forumowy spamer :)
- Posty: 2356
- Rejestracja: pn paź 15, 2007 10:58
- Lokalizacja: Bielsko-Biała
- Kontakt:
***Kupujemy samochód - informacje, pytania, porady***
Piasek, Ale, żeby Polonez był sensowny, trzeba by w nim zmienić wszystko, oprócz wymienionego silnika
Hamulce były tragiczne, nawet nie były to hamulce, a spowalniacze. To tego zapiekały się ciągle. Fotele - te z Groclinu były super, można było 10 godzin jechać i było wygodnie, mimo iż były twarde. Te standardowe były fatalne - miękkie jak fotel w domu, po 200 km tyłek bolał jak diabli. Zabezpieczenie antykorozyjne? Ja robiłem sprayem po każdej zimie - szlifierka, do listew szlifowanie rudej, po czym malowanie. I każdej wiosny to samo. Rdzewiał w oczach. Zawieszenie, czy układ kierowniczy fatalne - taki mk2 przy Polonezie prowadzi się jak po sznurku. Była jednak jeszcze jedna dobra rzecz w Polonezie - skrzynia biegów. Nie miałem później auta, w którym można było tak szybko zmieniać biegi Ech, to były czasy... Mimo wszystkich wad, Poloneza wspominam bardzo sympatycznie - przejechałem nim 160 tys. km, zwiedziłem pół Europy i zawsze mnie dowiózł do celu
Hamulce były tragiczne, nawet nie były to hamulce, a spowalniacze. To tego zapiekały się ciągle. Fotele - te z Groclinu były super, można było 10 godzin jechać i było wygodnie, mimo iż były twarde. Te standardowe były fatalne - miękkie jak fotel w domu, po 200 km tyłek bolał jak diabli. Zabezpieczenie antykorozyjne? Ja robiłem sprayem po każdej zimie - szlifierka, do listew szlifowanie rudej, po czym malowanie. I każdej wiosny to samo. Rdzewiał w oczach. Zawieszenie, czy układ kierowniczy fatalne - taki mk2 przy Polonezie prowadzi się jak po sznurku. Była jednak jeszcze jedna dobra rzecz w Polonezie - skrzynia biegów. Nie miałem później auta, w którym można było tak szybko zmieniać biegi Ech, to były czasy... Mimo wszystkich wad, Poloneza wspominam bardzo sympatycznie - przejechałem nim 160 tys. km, zwiedziłem pół Europy i zawsze mnie dowiózł do celu
***Kupujemy samochód - informacje, pytania, porady***
Nasz drugi i trzeci miały właśnie już te cienkie fotele (nawet nie wiedziałem że to był produkt Groklinu)
Układ hamulcowy w trzecim już Lucasa także zawsze hamował i nigdy nie było z nim problemów
Miał także wspomaganie kierownicy do pełni szczęścia.
Jedyna wada tego auta to ten cholerny most z wyjeżdżającymi półosiami.
Pomiędzy pierwszym dieslem a drugim mieliśmy jeszcze klasycznego z polskim silnikiem FSO ale już na wtrysku. Niestety jak to silnik FSO po pierwszym wyjeździe do Francji stracił ciśnienie na wale (przy przeb. 80 tyś km), hamulce były polskie zatem szkoda gadać... po powrocie zaczęła wyć skrzynia biegów (wspomniane łożyska i nieprzystosowanie do dużych prędkości autostradowych) a po 160 tyś km zaczął już stukać na wale. Szkoda tylko że wówczas nikt nie wpadł na pomysł żeby go zagazować od nowości bo po takim przebiegu byłoby za darmo (cały samochód)
Co do korozji: pierwszy był totalnie zaniedbany, myty jak już świateł nie było widać - nasza wina. Ale faktem jest że skrzynia, burty, były malowane bazą na gołą blachę (reszta auta chyba też).
Drugi (benzyniak) już był dbany, często myty to i po 5 latach miał purchle w miejscu zgrzewów blach na burtach ale wyglądał o niebo lepiej. Miał ślady korozji na dole drzwi, przy uszczelkach (nasze niedbalstwo bo można to było myć i nie było by problemów)
Trzeci (diesel na Lucasie) już jeden z ostatnich wypustów: burty aluminiowe, obudowany cały, regularnie myty, woskowany i jeszcze w salonie przed odbiorem zrobiona konserwacja nadwozia, podwozia i profili zamkniętych (valvoline z montażem nadkoli). W ogóle najbardziej wypasiona wersja jak na tamte czasy: aluminiowe burty i podłoga skrzyni, skrzynia najdłuższa i obudowany tą skorupą z włókna w kolorze nadwozia. Ten po 5 latach miał parę odprysków na masce - ale pod nimi już prześwitywała szara podkładówka a nie surowa blacha.
Do sprzedaży jak go wypucowałem Plastmalem to przez moment szefo stwierdził że może jednak zostawimy jeszcze z parę lat Poszedł za na prawdę ciężki szmal jak na Trucka ale klient nawet nie dyskutował, odpalił, zrobił kółko na placu, zgasił i zapytał "to kto liczy kasę ? "
Dla mnie to już był idealny wózek: owszem, na panujące wówczas standardy brakowało mu turbiny żeby się lepiej zbierał, średnica zawracania miał niczym Jelcz z przyczepą ale ... robiłem trasę do Przemyśla i z powrotem (1100km) jednego dnia (no w 18h) i dojechał, wrócił, mógłby mieć tylko większy zbiornik paliwa, tak z 80L
Układ hamulcowy w trzecim już Lucasa także zawsze hamował i nigdy nie było z nim problemów
Miał także wspomaganie kierownicy do pełni szczęścia.
Jedyna wada tego auta to ten cholerny most z wyjeżdżającymi półosiami.
Pomiędzy pierwszym dieslem a drugim mieliśmy jeszcze klasycznego z polskim silnikiem FSO ale już na wtrysku. Niestety jak to silnik FSO po pierwszym wyjeździe do Francji stracił ciśnienie na wale (przy przeb. 80 tyś km), hamulce były polskie zatem szkoda gadać... po powrocie zaczęła wyć skrzynia biegów (wspomniane łożyska i nieprzystosowanie do dużych prędkości autostradowych) a po 160 tyś km zaczął już stukać na wale. Szkoda tylko że wówczas nikt nie wpadł na pomysł żeby go zagazować od nowości bo po takim przebiegu byłoby za darmo (cały samochód)
Co do korozji: pierwszy był totalnie zaniedbany, myty jak już świateł nie było widać - nasza wina. Ale faktem jest że skrzynia, burty, były malowane bazą na gołą blachę (reszta auta chyba też).
Drugi (benzyniak) już był dbany, często myty to i po 5 latach miał purchle w miejscu zgrzewów blach na burtach ale wyglądał o niebo lepiej. Miał ślady korozji na dole drzwi, przy uszczelkach (nasze niedbalstwo bo można to było myć i nie było by problemów)
Trzeci (diesel na Lucasie) już jeden z ostatnich wypustów: burty aluminiowe, obudowany cały, regularnie myty, woskowany i jeszcze w salonie przed odbiorem zrobiona konserwacja nadwozia, podwozia i profili zamkniętych (valvoline z montażem nadkoli). W ogóle najbardziej wypasiona wersja jak na tamte czasy: aluminiowe burty i podłoga skrzyni, skrzynia najdłuższa i obudowany tą skorupą z włókna w kolorze nadwozia. Ten po 5 latach miał parę odprysków na masce - ale pod nimi już prześwitywała szara podkładówka a nie surowa blacha.
Do sprzedaży jak go wypucowałem Plastmalem to przez moment szefo stwierdził że może jednak zostawimy jeszcze z parę lat Poszedł za na prawdę ciężki szmal jak na Trucka ale klient nawet nie dyskutował, odpalił, zrobił kółko na placu, zgasił i zapytał "to kto liczy kasę ? "
Dla mnie to już był idealny wózek: owszem, na panujące wówczas standardy brakowało mu turbiny żeby się lepiej zbierał, średnica zawracania miał niczym Jelcz z przyczepą ale ... robiłem trasę do Przemyśla i z powrotem (1100km) jednego dnia (no w 18h) i dojechał, wrócił, mógłby mieć tylko większy zbiornik paliwa, tak z 80L
https://forum.vwgolf.pl/viewtopic.php?f=91&t=538082&p=7130128#p7130128
Warto kupić Golfa V 1.4 16V 75KM z LPG z Niemiec ???
Czołem,
Panowie Szwagier sprowadził wspomnianego już Golfa V (rocznik 2004) z Niemiec z instalacją LPG i pomyślałem, że może samochód ten zasątpiłby 15 letniego Forda mojej Żony...
Samochód to 3 drzwiowy Golf 1.4 Trend 55KW o oznaczeniu silnika BCA z przebiegiem 175000.
Mam w związku z tym kilka pytań do Was jako do znawców tematu:
1. Jak sprawuje się ten silnik, czy daje radę w tym samochodzie (szczególnie w trasie) ?
2. Jak w/w silnik współpracuje z LPG
3. Czy wiadomo Wam coś na temat problemów z rozrządem i wyrzucania oleju przez bagnet w wyniku zamarznięcia odmy.
Panowie Szwagier sprowadził wspomnianego już Golfa V (rocznik 2004) z Niemiec z instalacją LPG i pomyślałem, że może samochód ten zasątpiłby 15 letniego Forda mojej Żony...
Samochód to 3 drzwiowy Golf 1.4 Trend 55KW o oznaczeniu silnika BCA z przebiegiem 175000.
Mam w związku z tym kilka pytań do Was jako do znawców tematu:
1. Jak sprawuje się ten silnik, czy daje radę w tym samochodzie (szczególnie w trasie) ?
2. Jak w/w silnik współpracuje z LPG
3. Czy wiadomo Wam coś na temat problemów z rozrządem i wyrzucania oleju przez bagnet w wyniku zamarznięcia odmy.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Google Adsense [Bot] i 36 gości