Jak w temacie, silnik 1.8 AAM benzyna + gaz. Problem występuje zarówno na benzynie, jak i gazie. Ten problem jest jak hiszpańska inkwizycja (nobody expects the spanish inquisition!). Czasem po przejechaniu 10, czasem 40, 100 km w trakcie jazdy, silnik zachowuje się, jakby został mu odcięty dopływ paliwa - brak reakcji na pedał gazu. Póki się toczy na biegu, to obrotomierz pokazuje obroty. Raz zdarzyło mi się, że zgasł na biegu jałowym przy oczekiwaniu na zielone światło na skorzyżówaniu. Jesli zgaśnie w ten sposób, to nie da się go odpalić. Czeba odczekać od kilku do kilkunastu minut (ten czas jest różny). Jak odpali, to jedzie jak gdyby nic, z tym, że nie wiadomo kiedy znowu zdechnie (czasem jak ten problem wystąpi to gaśnie co parę km). Żadnych problemów z mocą, szarpaniem, spalaniem - w tej kwestii wszystko cacy.
Wymieniłem: przewody wysokiego napięcia (iskra jest, jak zgaśnie i nie da się go odpalić to iskry nie ma), aparat zapłonowy (podejrzewałem Halla) wymieniłem, ale na używkę z allegro. Po wymianie aparatu zapłonowego VAG przestał pokazywać błąd czujnika Halla, ale pokazuje zwarcie czujnika poziomu tlenu (co to za czujnik?) do masy - jeśli to jest lambda to ponoć to jest popularny zabieg speców od LPG jesli chodzi o jej "emulację" przy montowaniu gazu do mono-motronic'a Boscha.
Poza tym, VAG pokazuje błąd prawego tylnego czujnika ABS i świeci się konrolka ABS, a po przejechaniu 100-200m, zapala się kontrolka od "ręcznego" i nie gaśnie dopóki nie wyłączę zapłonu.
W samochodzie znajduje się również autoalarm zamontowany kiedyś w warsztacie, ale obecnie z niego nie korzystam (jest zały czas odbezpieczony). Pomysłów może być wiele, może ktoś podzieli się doświadczeniami w tym temacie?
